Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2012

NR. 4 i 5

Muszę chyba jeszcze popracować nad swoja dyscypliną :) Nr. 4 i 5 zrealizować dziś było najtrudniej... Jutro z  rana biorę się za te dwie rzeczy! A praca? Mam się stawić jutro na 14.00

Nowy dzien, nowe postanowienia i skrzywienie z rana :)

Właśnie zaczęłam swoja walkę z brzuszkiem :) Poza tym obiecałam sobie większą sumienność do wykonywania codziennych zadań. Wstałam rano, oczywiście budzik był ustawiony na 8.00... no cóż.... było małe opóźnienie ale 10.00 to też nie najgorszy czas, prawda? :) A mój plan na dziś to: 1Generalne porządki, 2.Rozmowa o pracę, 3.Pyszny obiadek, 4.Nauka, 5.Ćwiczenia. ( już się boję- A6W - na 100% wytrwam :p ) A propo brzuszka.Obiecałam siebie jeść 5 posiłków dziennie i takim właśnie sposobem, mam w miseczce pokrojonego grejpfruta, jabłuszko i kawałki limonki i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt iż polałam to wszystko jogurtem o smaku kiwi. Nie mam nic do tego owocu. Lubie go ale jakoś się nie wpasował w resztę przyjaciół. Tak więc od 15 minut wiosłuję łyżką, a z talerzyka nic nie ubywa. Nie ma, że nie! Zjem to choćby to miało być moje ostatnie tchnienie :) Ot co ! A więc kończę post i trzymajcie za mnie kciukasy :)

Czy jestem nienormalna?

Idę do centrum handlowego. Widzę jeden z moich ulubionych sklepów, czyt. Pepco i wchodzę. Oczywiście, wiem co tam zobaczę i jak będę się czuła, ale co tam. Może jestem masochistką? A może każdy z nas w jakimś stopniu nim/ nią jest? Kto wie. W każdym razie mysię sobie: "Tylko oglądam". Uśmiecham się na widok tych małych ciuszków, bucików i innych kolorowych akcesorii dla niemowląt. Spędzam tam godzinę, przebierając i oglądając piżamki, body itp.. W mojej głowie, podchodząc do kasy głębi się już tylko jedno: "Czy ty jesteś normalna? Po co? Na co?". Miła Pani ekspedientka, wita mnie szczerym uśmiechem i pyta: -Który to miesiąc? A ja bez chwili wahania odpowiadam -drugi. Pytanie następne: -To Pani pierwsze? -Tak. Pogratulowała, życzyła szczęśliwego rozwiązania i tyle. Nie wiem dlaczego ale było mi przez chwile tak miło. Przez ułamek sekundy, uwierzyłam, że to ja jestem w ciąży. Wyszłam z uśmiechem na twarzy i ten nastrój towarzyszył mi do wieczora. Zasiadłam prz

Adopcja

Nienawidziłam tego słowa. Bolało mnie.  Nienawidziłam każdej osoby, która mówiła „Nie przejmuj się. Adoptujesz sobie dziecko..”. Boże, miałam ochotę wtedy zabić. Myślałam ” Jak można mówić takie rzeczy?”.  Nie wolno!  Nie kiedy człowiek przeżywa swego rodzaju żałobę. Przecież to nie to samo. Co za hipokryci. Ty- możesz nosić przez 9 miesięcy dziecko pod sercem, ja- nie! Teraz kiedy żyję już kilka lat z tą świadomością, nie traktuje tego w ten sposób. Bardziej się ciesze. Ciesze się, że kiedyś z tych, czy innych przyczyn jakaś kobieta urodzi mi dziecko. Egoizm ? Może. Jest mi przykro, że matki muszą oddawać swoje dzieci. Bo żyją w wielkiej patologii, bo nasz kraj jest jaki jest i czasem nie ma się środków do wychowania malej istotki. Wyobrażam sobie jakie to musi być dla nich ciężkie ale będę wdzięczna. Myślę, że będę szanowała kobietę, która dala mojemu dziecku życie. Czy moje dziecko będzie wiedziało, że jest adoptowane? Oczywiście, że tak. Nie widzę powod

Michaela

Pamiętam, że którejś nocy miałam sen. Sen którego na pewno nigdy nie zapomnę. Śniło mi się, że zaszłam w ciążę. To było coś pięknego. Moja małą córeczka była najpiękniejszym dzieciątkiem na świecie. Tak bardzo ja kochałam… Nazwalam ja Michael. Miała brązowe oczka, ciemna karnacje i była cudowna. Pamiętam, że mój sen był bardzo realny i po przebudzeniu się byłam pewna, że fakt niemocy posiadania własnego potomstwa nie dotyczy mnie. Ten cały okropny rok to wszystko, to tylko iluzja, zły sen, który nie jest moim snem. Moja Michael jest prawdziwa i zaraz zacznie płakać a ja wstanę, nakarmię ja i razem z moim xxx będziemy już zawsze szczęśliwi. Ironia… jakież było moje rozczarowanie, kiedy uświadomiłam sobie,  że moja rzeczywistość jest tak naprawdę zupełnie inna. Szara i pozbawiona koloru. Nigdy nie zapomnę tego uczucia, które pojawiło się we mnie w tym śnie. To było coś tak silnego, coś tak wyjątkowego i niesamowitego, że trudno mi było przyjąć do wiadomości

Kochana Kruszynko...

Jestem twoją mamą . Jeszcze się nie znamy ale już bardzo Cie kocham i tęsknie do Ciebie. Jesteś w mojej główce i serduszku. Tak bardzo chciałabym już zobaczyć twoje małe rączki i nóżki. Jesteś chłopcem, czy dziewczynką? Z resztą to nie ważne. Chce tylko byś był zdrowy. Na pewno masz piękne oczka. Mam nadzieje, że tam gdzie teraz jesteś jest Ci dobrze. Czy jesteś już na świecie? Czy jest Ci ciepło i ktoś choć przez chwile tuli Cie do snu? Czy kiedy masz zly sen i budzisz się z krzykiem, masz obok siebie choć jednego pluszowego wybawcę? Proszę powiedz, że tak. Mam ściśnięte gardło na sama myśl, że nie ma mnie jeszcze przy Tobie. Nie, nie martw się kochana kruszynko. Mamusia nie płacze. Wiesz, że czekamy na Ciebie? Będziesz miała śliczny pokoik i mnóstwo zabawek. Będę Ci śpiewała do snu i tuliła w ramionach. Będziemy razem lepić babki z piasku i robić laurki dla tatusia. Wiesz, że masz tatusia? Pokochasz go od pierwszego wejrzenia. Tatuś nauczy Cie grać w p

Początki ze świadomością wyroku

Kilka lat temu… Wybrałam się z chłopakiem do znajomego. Rozmawialiśmy i ogólnie było dość zabawnie. Zaprosił na nas na następny tydzień do jakiegoś baru, miał przyjść tam ze swoja sympatia. Zgodziliśmy się i dalej prowadziliśmy interesującą konwersacje. W pewnym momencie nasz kolega wypalił: „Haha, a wyobrażacie sobie? Spotykamy się za tydzień, alkohol uderza nam do głowy i haha, za dziewięć miesięcy każde z nas spotyka się z wózkiem… milczałam..wymuszony śmiech i łza, której nikt nie widział. Prawie nikt. Jedynie mój chłopak, moja druga połówka, mój cudowny cień zauważył wszystko. Czy to nie jest piękne? Wystarczy, że popatrzy mi w oczy, nie muszę nic mówić, on wie już wszystko. Po raz kolejny słowa sprawiły mi przykrość. Podszedł, przytulił mnie najmocniej jak potrafił i zabrał do domu. Ja miałam ogromne szczęście ponieważ znalazłam wtedy mężczyznę, który potrafił zająć się mną, w dokładnie taki sposób jaki tego oczekiwałam i potrzebowałam w danym momenci

Muzyka

Uwielbiam spokojną muzykę. Szczególnie relaksacyjną. Lubię wtedy zamknąć oczy i nie myśleć o poważnych rzeczach. Uwielbiam wyobrażać sobie wtedy jakieś przyjemne miejsce. Góry, łąka, cisza, przyroda i ja. Może być też morze, które kocham. Chciałabym mieszkać w takim miejscu. Nie w mieście, w którym wszyscy się spiszą. Biegną za szara codziennością, nie zwracając uwagi na wyjątkowe chwile. Te umykają bezpowrotnie…

21:32

Jest wieczór a ja siedzę i rozmyślam. Jak zwykle.. Od jakiegoś czasu nie robię nic innego tylko myślę o dziecku. Dlaczego? Bo każdy w koło hasa sobie z brzuszkiem. A ja? Muszę się z tym godzić. Nie jestem zgorzkniała, nie patrze z nienawiścią na koleżanki, które są w ciąży. Ciesze się. Ciesze się  z ich szczęścia ale dlaczego momentami to tak cholernie boli ? Gdzie się nie odwrócę widzę patologie. Widzę osoby z brzuchami, które zdecydowanie nie powinny go mieć. Ćpają, pija do granic możliwości, idą z kimś raz do łóżka i co? Bum!!! Dziecko! Czasem je rodzą, czasem robią wszystko, żeby je stracić. I niech mi ktoś powie, gdzie tu jest sprawiedliwość?  Nie wiem, dlaczego są momenty w moim życiu kiedy przyjmuje to wszystko z wielkim spokojem. Każdą kolejna ciążę moich koleżanek. Każdy moment kiedy jakieś maleństwo jest obok mnie. Chwilę kiedy mogę je przytulic, dotknąć, czy nawet poczuć jego zapach. Przez 5 lat byłam opiekunką do dzieci i czułam się w tym świetnie. Jed

Uczucia

„Nie ten świat, a jednak ten sam Nie ta twarz, a jednak to ja Budzę czas, a on nie chce wstać…” Gdybym sama tego nie przeżyła, nigdy, nawet przez ułamek sekundy nie przeszłoby mi przez myśl, ze w głowie dziewczyny, która została pozbawiona cudu posiadania dzieci mogą rodzic się takie okropne myśli. Pytacie jakie? Z każdym dniem zaczęłam się pogrążać coraz bardziej. Myślałam, ze nie powinnam była się w ogolę urodzić bo wcale nie jestem kobieta. Jestem jakimś mutantem; uważałam, ze pewnie mój chłopak i tak mnie kiedyś zostawi, że teraz jest jeszcze młody i nie myśli o poważnej przyszłości. Zastanawiałam się, czy nie powinnam zostać sama bo niby dlaczego mam (w przyszłości), skazywać na bezdzietność tak bliska mi osobę. Dlaczego miałabym krzywdzić ja w tak okrutny sposób? Im dłużej myślałam o tym wszystkim, tym bardziej wydawało mi się, ze powinnam odsunąć swojego chłopaka od siebie. Sprawić by przestał „chcieć”, by kiedyś nie żałował swoich wyborów.  Robiłam wiele rzeczy

Akomodator

Pamiętam, że jako mala dziewczyna uwielbiałam bawić się lalkami Barbi. Nigdy nie zapomnę tego wielkiego, różowego domku dla nich, który dostałam, z siostrą, od ojca. Mieszkały w nim wszystkie moje ulubione Barbie, włącznie z tym jedynym i niepowtarzalnym- Kenem, którego zazwyczaj nazywałam imieniem swojej aktualnej sympatii. Uwielbiam grać i wyobrażać sobie, że zakochuje się we mnie prawdziwy książę z bajki, ratuje mnie z opresji, oczywiście na białym koniu i żyjemy długo i szczęśliwie. Pamiętam, ze mogłam w nieskończoność wyobrażać sobie ten wyjątkowy dla każdej kobiety dzień. Najpierw swoje zaręczyny, później ślub jak z prawdziwej bajki i dwójkę cudownych kruszynek… Długo zastanawiałam się, czy powinnam zacząć pisać. Jednak uświadomiłam sobie, ze pisanie pozwoliłoby mi na ostateczne zamkniecie pewnego rozdziału w moim życiu. Pozwoli do końca pogodzić się z tym co nieuniknione. Pozwoli w całości pogrzebać moja nienawiść, wściekłość, smutek a przede wszystkim żal jaki tow

„Tam gdzie nie ma dzieci, nie ma nieba”

12.01.2012

Cóż za dziwna zima. Minęły święta, sylwester a tu nadal brak śniegu. Jest względnie ciepło i świeci słońce.  Dorośli się cieszą bo nie marzną, a dzieci sa zawiedzione. W tym roku nie ma wyjść z mamą i tatą na sanki. Mama nie przyniesie z kuchni czerwonej marchewki, kilku guzików ze schowka a tata szalika dla bałwana. Trochę to smutne. Takie jakby, naciągane święta. Mus to mus. 24 grudnia wybija i choinkę ubrać trzeba. Chociaż dla mnie, wraz z brakiem śniegu tej choinki tez mogłoby nie być i nie chodzi tu o to, że nie lubię Świąt, czy coś w ten deseń ale to takie sztuczne. Kocham Święta ale bez odpowiedniej atmosfery i tych kilku najważniejszych szczegółów jakimi są śnieg i uśmiechnięte buźki dzieciaków zjeżdżających na sankach to nie to samo. Pamiętam, że jak byłam mała to razem z siostrą czekałyśmy na śnieg jak na gwiazdkę z nieba. Jak tylko rano otwierałyśmy oczy, biegłyśmy do okna, podnosiłyśmy żaluzje i z nadzieja liczyłyśmy na białe okruszki z nieba. Jak

MRKH

Czy zastanawialiście się kiedyś co będzie, kiedy wasza bajka nie będzie do końca kompletna? Co jeśli znajdziecie już swoja wielka miłość, weźmiecie ślub i zaczniecie planować  swoje dzieciątko, aż tu nagle niespodzianka-bezpłodność. Niestety, Życie jest okrutne, a takie przypadki się zdarzają i to wcale nie rzadko. Miałam piętnaście lat kiedy poszłam pierwszy raz do ginekologa. Nie miałam okresu i bardzo mnie to martwiło, zważywszy na to, że wszystkie moje koleżanki miesiączkowały już od jakiegoś czasu. Nawet moja młodsza o dwa lata siostra. Było mi przykro  przy tym czułam, że coś jest nie tak. Był śliczny, letni dzień, a ja szlam do lekarza. Cieszyłam się bo wiedziałam, że końcu dowiem się co się tak na prawdę ze mną dzieje. Na początku dostałam tylko skierowanie na USG, na którym miły Pan doktor powiedział, że nic się nie dzieje i że widocznie muszę poczekać na miesiączkę trochę dłużej ponieważ jestem drobna, a takie osoby dostają okres później. Cóż, przy