Idę do centrum handlowego. Widzę jeden z moich ulubionych sklepów, czyt. Pepco i wchodzę. Oczywiście, wiem co tam zobaczę i jak będę się czuła, ale co tam. Może jestem masochistką? A może każdy z nas w jakimś stopniu nim/ nią jest? Kto wie. W każdym razie mysię sobie: "Tylko oglądam". Uśmiecham się na widok tych małych ciuszków, bucików i innych kolorowych akcesorii dla niemowląt. Spędzam tam godzinę, przebierając i oglądając piżamki, body itp.. W mojej głowie, podchodząc do kasy głębi się już tylko jedno: "Czy ty jesteś normalna? Po co? Na co?". Miła Pani ekspedientka, wita mnie szczerym uśmiechem i pyta:
-Który to miesiąc?
A ja bez chwili wahania odpowiadam -drugi.
Pytanie następne:
-To Pani pierwsze?
-Tak.
Pogratulowała, życzyła szczęśliwego rozwiązania i tyle. Nie wiem dlaczego ale było mi przez chwile tak miło. Przez ułamek sekundy, uwierzyłam, że to ja jestem w ciąży. Wyszłam z uśmiechem na twarzy i ten nastrój towarzyszył mi do wieczora. Zasiadłam przed komputerem, zrobiłam sobie drinka i nagle wybuchłam. Ryczałam jakby mnie obdzierali ze skóry i tak się tez czułam. Obudziłam mojego xxx. Podszedł, przytulił i ułożył mnie do snu. Jak dziecko.. głaskał, uspokajał mnie i mówił, ze wszystko będzie dobrze. W końcu wyczerpana płaczem, z bólem głowy, zasnęłam. Obudziłam się późnym rankiem. Wstałam i nawet nie analizowałam poprzedniego wieczoru. Nie zawsze tak mam. Nie zawsze wpadam w histerię po takich zdarzeniach. Kupowanie ciuszków sprawia mi przyjemność. Uważam, że kiedyś mi się przydadzą. Zbieram je dla swojego dziecka. A poza tym, zawsze mam jakiś prezent dla koleżanek, które zachodzą co chwilę w ciąże. Ap-ropo, też zauważyliście, że wszyscy w koło zaszli w ciążę, są w jej zaawansowanym trakcie lub dopiero co urodzili? Raz, dwa, trzy i BUM ! Dziecko jest. Wiem, nie zawsze tak jest. Nie każda ciąża to sielanka ale ja oddałabym wszystko,żeby móc chociaż poczuć....jak to jest? Jakie to uczucie, kiedy dziecko kopie? Do czego można porównać te ruchy? Nie wiem i nie dowiem się nigdy.
Czasem myślę, że naprawdę nie jestem normalna. Wiecie ile razy myślałam, że jestem w ciąży? Że stał się jakiś cud... szłam wtedy do apteki i kupowałam test. Wiedziałam, że to niedorzeczne, bo przecież lekarz dał mi jednoznaczne dowody na NIEMOC, a poza tym brak macicy wiąże się z jeszcze jednym oczywistym faktem...
Jest sobotnie popołudnie. Nie chce się nam gotować, wiec zamawiamy pizze. Byłam straszliwie głodna. Pizza przyjechała, oderwałam kawałek i... pobiegłam zwymiotować. Sam zapach mnie odrzucił. Później powtarzało się to przez jakiś i co jakiś czas. Wrażliwe piersi, czy niechęć do papierosów. Dziwiło mnie to wszystko i wtedy znowu pomyślałam, CUD!!! Kolejny test, rozczarowanie i uświadomienie sobie, jaka jestem głupia.
Tak bardzo pragnę mieć dziecko, że widzę rzeczy, których tak naprawdę nie ma. Nie wiem... wiem, ze mam lepsze i gorsze momenty. Czasem fakt bezpłodności wraca.. jak bumerang.
-Który to miesiąc?
A ja bez chwili wahania odpowiadam -drugi.
Pytanie następne:
-To Pani pierwsze?
-Tak.
Pogratulowała, życzyła szczęśliwego rozwiązania i tyle. Nie wiem dlaczego ale było mi przez chwile tak miło. Przez ułamek sekundy, uwierzyłam, że to ja jestem w ciąży. Wyszłam z uśmiechem na twarzy i ten nastrój towarzyszył mi do wieczora. Zasiadłam przed komputerem, zrobiłam sobie drinka i nagle wybuchłam. Ryczałam jakby mnie obdzierali ze skóry i tak się tez czułam. Obudziłam mojego xxx. Podszedł, przytulił i ułożył mnie do snu. Jak dziecko.. głaskał, uspokajał mnie i mówił, ze wszystko będzie dobrze. W końcu wyczerpana płaczem, z bólem głowy, zasnęłam. Obudziłam się późnym rankiem. Wstałam i nawet nie analizowałam poprzedniego wieczoru. Nie zawsze tak mam. Nie zawsze wpadam w histerię po takich zdarzeniach. Kupowanie ciuszków sprawia mi przyjemność. Uważam, że kiedyś mi się przydadzą. Zbieram je dla swojego dziecka. A poza tym, zawsze mam jakiś prezent dla koleżanek, które zachodzą co chwilę w ciąże. Ap-ropo, też zauważyliście, że wszyscy w koło zaszli w ciążę, są w jej zaawansowanym trakcie lub dopiero co urodzili? Raz, dwa, trzy i BUM ! Dziecko jest. Wiem, nie zawsze tak jest. Nie każda ciąża to sielanka ale ja oddałabym wszystko,żeby móc chociaż poczuć....jak to jest? Jakie to uczucie, kiedy dziecko kopie? Do czego można porównać te ruchy? Nie wiem i nie dowiem się nigdy.
Czasem myślę, że naprawdę nie jestem normalna. Wiecie ile razy myślałam, że jestem w ciąży? Że stał się jakiś cud... szłam wtedy do apteki i kupowałam test. Wiedziałam, że to niedorzeczne, bo przecież lekarz dał mi jednoznaczne dowody na NIEMOC, a poza tym brak macicy wiąże się z jeszcze jednym oczywistym faktem...
W każdym razie, zamykałam się w łazience i czekałam. Modliłam się, choć w głębi duszy wiedziałam jaki będzie wynik. Po każdym teście czułam się strasznie. Jakbym sama siebie sponiewierała i okaleczyła.
Jest sobotnie popołudnie. Nie chce się nam gotować, wiec zamawiamy pizze. Byłam straszliwie głodna. Pizza przyjechała, oderwałam kawałek i... pobiegłam zwymiotować. Sam zapach mnie odrzucił. Później powtarzało się to przez jakiś i co jakiś czas. Wrażliwe piersi, czy niechęć do papierosów. Dziwiło mnie to wszystko i wtedy znowu pomyślałam, CUD!!! Kolejny test, rozczarowanie i uświadomienie sobie, jaka jestem głupia.
Tak bardzo pragnę mieć dziecko, że widzę rzeczy, których tak naprawdę nie ma. Nie wiem... wiem, ze mam lepsze i gorsze momenty. Czasem fakt bezpłodności wraca.. jak bumerang.
Ja mając już dziecko jeszcze czasami marzę o ciążowym brzuchu. Jak mnie to nachodzi to zawsze myślę o mojej znajomej, która ma 38 lat, rozwiedli się z mężem, nie ma partnera, własnego mieszkania a przez to zamyka jej się droga na dziecko, które by chciała mieć. Ty masz szansę na adopcję więc nie ma co wpadać w rozpacz, bo jest olbrzymia szansa, że zostaniesz mamą i będziesz tulić w ramionach swoje szczęście i choć będzie ono wyczekane i wytęsknione to nie raz wsadzisz tatusiowi łokcia w żebra, żeby to on się kopsnął utulić maleństwo.
OdpowiedzUsuńUszy do góry i trzeba działać!
Maila już piszę.
Pozdrawiam!
Z chęcią zaczęłabym działać już teraz :) Ale te 22 lata dla OA to chyba, żart by był :) Nic muszę się uzbroić w cierpliwość :) Dzięki za słowa otuchy :)
OdpowiedzUsuńWitaj, wzruszyło mnie to co napisałaś. Wiesz ja nigdy nie uważałam bezpłodności za duży problem, bo przecież tyle dzieci jest w domu dziecka i czeka na adopcję! (właśnie nie myśleliście o niej), ale odkąd poznałam swoją drugą połówkę nie wyobrażam sobie, bym miała nie wydać na świat połączenia naszej miłości. Prawie się popłakałam czytając tego posta, bo coraz częściej myślę o swojej przyszłości, o strachu, co się okaże, jak my zaczniemy się starać. Nie wiem przy jakich badaniach wychodzi bezpłodność i mam jakieś tam obawy.
OdpowiedzUsuńIdź szybko do psychologa, bo widziałam ludi z ciążą rzekomą i powiem Ci, że jesteś niej bardzo blisko. Ciąża jest dla Ciebie zbyt dużą obsesją i.... naprawdę siebie krzywdzisz.
Pozdrawiam i dodałam do obserwowanych.
tanatoza.blogspot.com
Hej! A myślimy, myślimy o adopcji i to bardzo poważnie. Ciąża moja obsesją, mówisz? Czasem myślę, że może trochę tak jest. Kto wie...
OdpowiedzUsuńNie jest Twoją obsesją. Piszą tak ludzie, którzy nigdy nie doświadczyli bólu niepłodności. Tyle. Ty po prostu bardzo analizujesz swoje myśli, zagłębiasz się w siebie i myślę, że psycholog niewiele by Ci pomógł. Ty sama prowadzisz sobie autoterapię.
OdpowiedzUsuń22 lata to nie żart dla OA. Jedynie staż małżeński ;)
http://bocianieczekamy.blogspot.com
Jedynie staz malzenski, ktorego nie mam :)Na dzien dzisiejszy nie mysle juz tak bardzo o dzieciach. Mysle czasem o adopcji o wynajeciu surogatki bo tu gdzie mieszkam jest to legalne ale jeszcze jest za wczesnie. Spokojnie, powoli i wszystko przyjdzie.
OdpowiedzUsuń