Jak uważacie? Czy mężczyzna powinien stawać w obronie swojej kobiety? Ja uważam, że w pewnych sytuacjach, tak. Szczególnie jeśli jego własna matka wtyka nos w nie swoje sprawy, komentuje w ubliżający sposób i rządzi się jakby była królowa. Jak można tylko stać i patrzeć? Irytujące to odpowiednie słowo, choć nie oddające emocji w 100%. Mam dość, Nie żebym sama nie umiała się obronić ale są sytuacje, w których nie wypada mi się odezwać i to ON powinien przejąc pałeczkę. Jestem dobrze wychowana i wiem jak powinnam się zachować. W przeciwieństwie do mojej "mamusi". Dlaczego w ogóle ona ma klucze do mieszkania? Nie mam pojęcia...
Jest mistrzynią w wyprowadzaniu człowieka z równowagi. Uwierzcie, jestem ogromnie tolerancyjna osobą. Nie mam zwietrzałych poglądów. potrafię się dopasować do wielu mało komfortowych sytuacji ale tego przeskoczyć nie potrafię..a może nie chce? Nie, nie potrafię. Nienawidzę ludzi, którzy uważają się za najmądrzejszych w świecie. Ludzi, którzy narzucają swoje zdanie za wszelka cenę. A co jeśli się nie posłuchasz? Nie zrobisz tego czego chcą i oczekują???? Obrażają się, wychodzą i "tupią nogami". Żałosne...
Ktoś powie. Młoda jesteś. Czepiasz się kobiety, a ta pewnie chce jak najlepiej. Cóż za nim podam kilka przykładów... Tak, wiem, że chce jak najlepiej. Jest matka, wiec to zrozumiale, że chce aby jej dziecko miało w życiu jak z górki. To normalne, że wskoczyłaby za nim w ogień i zamordowała każdego kto skrzywdziłby jej latorośl ale poważnie? Czy wchodzenie do mieszkania, za które MY płacimy, jest w porządku? Jak można bez zapowiedzi przyjść, otworzyć sobie drzwi (nie pukając), nie dzwoniąc domofonem i siedzieć? Nawet kiedy nas nie ma w domu. Jak można otworzyć lodówkę, sprawdzić co jest ugotowane, skosztować tego a później komentować jakie to ja świństwa daje jej synkowi do jedzenia... a żeby było zabawniej, następnego dnia przynosić swoje zrobione- "LEPSZE". Absurd !!!!!! Nie mam dwóch lewych rak. Nie życzę sobie komentarzy na temat mojej kuchni. Skoro jej syn to je to znaczy, ze mu smakuje.
Sytuacja z dzisiaj. Ponieważ uwielbiam dzieci mojej koleżanki, zaprosiłam ich dzisiaj do siebie na kawę. Robiłam obiad, rozmawiałyśmy, a w miedzy czasie starałam się ogarniać mieszkanie. Nagle słyszę klucz w drzwiach i myślę sobie "Noż ku**, poważnie?". Taaak, poważnie. "Mamusia" w całej okazałości. Uśmiech na twarzy i wjazd. Brakowało tylko hasła: "Mamusia przyszła". A wiec, nie witając się nawet zbytnio z Aśka i jej dziećmi, padło mile zdanie; " Co za dzieciarnia tu siedzi?". Nawet tego nie skomentowałam. Oczywiście jak na kulturalnego człowieka przystało, nie siadła z nami w kuchni tylko poszła do pokoju, stawiając mnie w niezręcznej sytuacji bo niby co miałam zrobić? Rozdwoić się i umilać jej dzień? No to latałam w ta i z powrotem, aż Aśka uśmiechnęła się do mnie znacząco i mówi że już pójdzie. Ponieważ Kubuś ( jej syn) oglądał bajkę, a obiecałam mu, ze będzie mógł obejrzeć ja do końca, został. Rozmawiamy, pijemy kawę, która oczywiście jest "za słodka" i nagle pyta się mnie, po co kazałam mu zostać. No wiec tłumaczę jej, że mu obiecałam, a poza tym lubię dzieci i mi to nie przeszkadza. To usłyszałam, że ona nie lubi i ja to denerwuje i że ona idzie go odprowadzić do domu., a jak chce dzieci to możemy sobie z xxx zrobić. Patrze na nią z niedowierzaniem i mówię, że nic takiego się nie stanie ponieważ, ja jestem za niego odpowiedzialna i odprowadzę go w odpowiednim czasie. To ta karze mu się ubierać i łapie go za rękę. Rzuciłam talerzem, który miałam w ręce, złapałam małego za rękę, przeciągnęłam go na swoja stronę i mowie do niego, żeby siadał, rozebrał się bo jeszcze posiedzimy chwile. No wyobrażacie to sobie? Jeszcze przy małym dodała, że matka powinna się dziećmi zajmować, a nie zostawiać u obcych. No kurwa ! Myślałam, że z siebie wyjdę.. Ponieważ nie chciałam dziecka już bardziej stresować i urządzać scen, olałam ja i zaczęłam z Kuba rozmawiać. Ta ubrała się i wyszła...
A mój co robił przez ten cały czas? Stal i się gapił...
Oczywiście opisałam cala sytuacje w dużym skrócie. Nie mieści mi się to w głowie. Mam dosyć po dzisiejszym dniu. Najgorsze jest to, że chociaż mojego xxx także doprowadza to do szału, nic z tym nie robi. Ja nie jestem jej dzieckiem. Nie jestem odpowiednią osobą, żeby powiedzieć jej, że nie powinna robić tego, czy tamtego. To xxx powinien zagadać. W końcu, skoro płaci jej za mieszkanie, klucze powinna oddać. Zastanawiam się, jak to wszystko ma wyglądać w przyszłości i szczerze? Jestem rozczarowana...
Jest mistrzynią w wyprowadzaniu człowieka z równowagi. Uwierzcie, jestem ogromnie tolerancyjna osobą. Nie mam zwietrzałych poglądów. potrafię się dopasować do wielu mało komfortowych sytuacji ale tego przeskoczyć nie potrafię..a może nie chce? Nie, nie potrafię. Nienawidzę ludzi, którzy uważają się za najmądrzejszych w świecie. Ludzi, którzy narzucają swoje zdanie za wszelka cenę. A co jeśli się nie posłuchasz? Nie zrobisz tego czego chcą i oczekują???? Obrażają się, wychodzą i "tupią nogami". Żałosne...
Ktoś powie. Młoda jesteś. Czepiasz się kobiety, a ta pewnie chce jak najlepiej. Cóż za nim podam kilka przykładów... Tak, wiem, że chce jak najlepiej. Jest matka, wiec to zrozumiale, że chce aby jej dziecko miało w życiu jak z górki. To normalne, że wskoczyłaby za nim w ogień i zamordowała każdego kto skrzywdziłby jej latorośl ale poważnie? Czy wchodzenie do mieszkania, za które MY płacimy, jest w porządku? Jak można bez zapowiedzi przyjść, otworzyć sobie drzwi (nie pukając), nie dzwoniąc domofonem i siedzieć? Nawet kiedy nas nie ma w domu. Jak można otworzyć lodówkę, sprawdzić co jest ugotowane, skosztować tego a później komentować jakie to ja świństwa daje jej synkowi do jedzenia... a żeby było zabawniej, następnego dnia przynosić swoje zrobione- "LEPSZE". Absurd !!!!!! Nie mam dwóch lewych rak. Nie życzę sobie komentarzy na temat mojej kuchni. Skoro jej syn to je to znaczy, ze mu smakuje.
Sytuacja z dzisiaj. Ponieważ uwielbiam dzieci mojej koleżanki, zaprosiłam ich dzisiaj do siebie na kawę. Robiłam obiad, rozmawiałyśmy, a w miedzy czasie starałam się ogarniać mieszkanie. Nagle słyszę klucz w drzwiach i myślę sobie "Noż ku**, poważnie?". Taaak, poważnie. "Mamusia" w całej okazałości. Uśmiech na twarzy i wjazd. Brakowało tylko hasła: "Mamusia przyszła". A wiec, nie witając się nawet zbytnio z Aśka i jej dziećmi, padło mile zdanie; " Co za dzieciarnia tu siedzi?". Nawet tego nie skomentowałam. Oczywiście jak na kulturalnego człowieka przystało, nie siadła z nami w kuchni tylko poszła do pokoju, stawiając mnie w niezręcznej sytuacji bo niby co miałam zrobić? Rozdwoić się i umilać jej dzień? No to latałam w ta i z powrotem, aż Aśka uśmiechnęła się do mnie znacząco i mówi że już pójdzie. Ponieważ Kubuś ( jej syn) oglądał bajkę, a obiecałam mu, ze będzie mógł obejrzeć ja do końca, został. Rozmawiamy, pijemy kawę, która oczywiście jest "za słodka" i nagle pyta się mnie, po co kazałam mu zostać. No wiec tłumaczę jej, że mu obiecałam, a poza tym lubię dzieci i mi to nie przeszkadza. To usłyszałam, że ona nie lubi i ja to denerwuje i że ona idzie go odprowadzić do domu., a jak chce dzieci to możemy sobie z xxx zrobić. Patrze na nią z niedowierzaniem i mówię, że nic takiego się nie stanie ponieważ, ja jestem za niego odpowiedzialna i odprowadzę go w odpowiednim czasie. To ta karze mu się ubierać i łapie go za rękę. Rzuciłam talerzem, który miałam w ręce, złapałam małego za rękę, przeciągnęłam go na swoja stronę i mowie do niego, żeby siadał, rozebrał się bo jeszcze posiedzimy chwile. No wyobrażacie to sobie? Jeszcze przy małym dodała, że matka powinna się dziećmi zajmować, a nie zostawiać u obcych. No kurwa ! Myślałam, że z siebie wyjdę.. Ponieważ nie chciałam dziecka już bardziej stresować i urządzać scen, olałam ja i zaczęłam z Kuba rozmawiać. Ta ubrała się i wyszła...
A mój co robił przez ten cały czas? Stal i się gapił...
Oczywiście opisałam cala sytuacje w dużym skrócie. Nie mieści mi się to w głowie. Mam dosyć po dzisiejszym dniu. Najgorsze jest to, że chociaż mojego xxx także doprowadza to do szału, nic z tym nie robi. Ja nie jestem jej dzieckiem. Nie jestem odpowiednią osobą, żeby powiedzieć jej, że nie powinna robić tego, czy tamtego. To xxx powinien zagadać. W końcu, skoro płaci jej za mieszkanie, klucze powinna oddać. Zastanawiam się, jak to wszystko ma wyglądać w przyszłości i szczerze? Jestem rozczarowana...
Oj kochana tylko współczuć. Od naszego poprzedniego mieszkania klucze miała teściowa - dał jej mój mąż jak jeszcze był sam. Po co? Właśnie po to samo, żeby przychodziła kąty sprawdzać. Jak się wprowadziłam to krew mnie zalewała na samą myśl, że może tu wparować. No, ale żeby nie zapukać tylko wparować jak do swojego to szczyt chamstwa!! O reszcie nawet nie wspomnę, bo nawet mnie krew zalała jak to czytałam. Teraz niezręcznie byłoby jej te klucze odbierać więc jedyny sposób to wymienić zamki i po fakcie ściemnić że się zaciął zamek. Nowych nie dać i adios!!
OdpowiedzUsuńJejjjj
OdpowiedzUsuńPO 1 Zabrala bym jej klucze bo to chore ze ona ma klucze do waszego mieszkania albo WYMIENILA BYM ZAMKI W drzwiach Nie pozwolila bym aby tesciowa pakowala sie do domu mego kiedy chce...
Uwazam ze Maz powinien stanac w Twojej obronie a ze to Wasz dom Wasze zycie to ja guzik powinno interesowac kogo przyjmujecie itp....
Wymien zamki w rzwiach kochana
KOchana, dopóki któreś z was nie założy spodni w tym związku... to sytuacja będzie zataczała koło.
OdpowiedzUsuńCzy facet powinien czasem stanąć w obronie kobiety? Co to za pytanie? Zawsze powinien!! Nawet jeśli w sprawie niesłusznej to także (potem z Tobą by się rozliczył...:P ).
Czy zmieniać zamki? Po co?! Porozmawiać. Poważnie, dosadnie, spokojnie, z argumentami. Przygotować się do tego... Bo tutaj nie o pieniądze chodzi tylko o nastawienie i brak reakcji (to co robi "mama" nie jest negowane czy komentowane więc jakoby uważa że akceptowane).
Oboje jesteście dorośli i jak nie zawalczycie o swoje prawo do prywatności i spokoju ducha, to niestety problem nie zniknie...
i przepraszam że prosto z mostu ale tak już mam.,
Dobrze, że piszesz prosto z mostu. To dobrze !
Usuńbezczelna do granic możliwości ,odebrać klucze czy powymieniać zamki i pogadaj ze swoim xxx tak być nie może .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSkoro nic nie mowisz, to co sie dziwisz ze tesciowa wlazi wam na glowe? Odwaz sie, powiedz co czujesz i myslisz, przy niej i swoim xxx - jak cie nie obroni - to co z niego za facet?
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym do Ciebie napisać. Mogłabyś podać swój adres e-mail w następnej notce?
OdpowiedzUsuńKontakt do mnie zamieszczony w poście. Czekam na wiadomość. Pozdrawiam !
Usuń