Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2012

Głupie sny

Godzina 3.00 budzę się z płaczem i rozglądam się po pokoju. Serce pobiło już chyba swój rekord i dobiega do mety. Przytulam się do xxx ale ten odwraca się w drugą stronę. Wstaję więc, idę do kuchni i robię sobie miętową herbatę. Próbuje uspokoić swoje myśli. Przecież to był tylko sen... Jestem na spacerze. Przechodzę obok nieznajomej kobiety z wózkiem. Nie widzę jej twarzy. Jest jakby za mgła. Nagle słyszę "Cześć", odwracam się, patrze na nią ze zdziwieniem i zdezorientowaniem. Kto to jest? Przez chwilę widzę jej usta. Ta osoba uśmiecha się do mnie ale nie jest to szczery uśmiech. To uśmiech pełen pogardy i wyższości. Podchodzę do niej i pytam skąd się znamy. W odpowiedzi słyszę tylko "Przypatrz się". Próbuję odnaleźć jej twarz wzrokiem. Może jak będę patrzyła dostatecznie intensywnie to uda mi się zobaczyć choć rysy twarzy. Ale nie.. nie jestem w stanie zobaczyć nic prócz jej ust, które ułożone są w dziwny, okropny sposób. Nagle ta kobieta wyciąga rękę i wskazuje

28 *C

28 stopni za oknem ! Cudownie ! Kocham taka pogodę. Zaliczyłam już pierwsze opalanko i oczywiście, nie byłabym sobą gdybym nie przesadziła. W rezultacie mam spieczone ramionka i dekolt. Do tego nie wiem dlaczego, obudziłam się z potwornym bólem gardła. Eh.. to też pije, a to mleczko z czosnkiem i miodem, a to cytrynkę wyciśnięta z sokiem malinowym i chyba czuje delikatną poprawę. Poza tym co więcej? Muszę zrobić generalne porządki bo jutro odwiedza nas kuzyn. Przyjeżdża na 4 dni z Warszawy. Zastanawiam się co ugotować i stwierdzam, że zrobię sałatkę, zapiekankę z makaronem, leczo i rosół. Do wyboru do koloru, a co się będę. Chociaż szczerze mówiąc nie mam ochoty na jakieś "wielkie" rzeczy. Od wczoraj jestem poirytowana zachowaniem mego mężczyzny i uważam, że sam powinien sobie wszystko przygotować. Czuje, że powinnam sprawę olać ale nie potrafię. Nie chcę wyjść na wyrodną. Zrobię porządki, jak zawsze. Ugotuje, jak co dzień ale tak szybko mi tym razem nie przejdzie. Od dziś do

Spotkanie z małym człowieczkiem

Jaki  piękny dzień. Świeci słońce, jest ciepło. Patrze w niebo i widzę przepiękny "klucz" ptaków. Spoglądam na drzewo i widzę śpiewającego wróbelka. Myślę sobie "Jaki cudowny jest świat", uśmiecham się do siebie i patrze na moją szczęśliwą psine. Biega jak oszalała. Goni gołębie, koty i szuka jakiegoś badyla. Oczywiście nie może być mały, dopasowany do jej  postury, czy możliwości. Szuka największego "patyczka", znajduje go, łapie w pysk i zwiewa jakby ktoś ją gonił. Zabawne zwierze. Radosne i bez trosk. To musi być miłe. Nie posiadać problemów. Nie bać się, czuć szczęście w każdym kawałku swego ciała. Zastanawiam się nad tym wszystkim i szukam chwili kiedy ostatni raz czułam szczęście. Dlaczego tak ciężko jest znaleźć choć jeden moment? Czy nigdy nie byłam tak naprawdę szczęśliwa? Przecież to nie możliwe. A jednak.... nie potrafię sobie nic przypomnieć. Nie mam na myśli bycia zadowolonym, czy ucieszonym z jakiejś chwili w swoim życiu. Mam na myśli bycie d

Wielkanoc

Godzina 8.30- wstajemy, zbieramy się ( powooooli ). Na 10:00 jesteśmy umówieni na śniadanie u teściów. Nie chcę jechać. Domyślam się, że nie obędzie się bez zbędnych ekscesów. Godzina 11:00- jak zwykle- spóźnieni. Nie obyło się bez reprymendy. Zanim zasiadamy do stołu każdy z nas bierze po kawału jajka i składa sobie życzenia. Swoją drogą, dziwny zwyczaj. Mój XXX dostaje życzenia od swojej mamy "Żebyś w końcu się ożenił". Myślę sobie, a to niespodzianka, ze mną, czy z jakąś przyszłą? Przecież jego mama mnie nie znosi. A może mi się wydaje? Ciekawy wątek do rozwiązania. Godzina 12:00- rozmawiamy. O dziwo atmosfera jest całkiem przyjemna. Pada pytanie: "Kiedy JA będę mogła siedzieć i mnie będzie podawane przed nos", odpowiadam: " W przyszłym roku, mamo". Zgodnie z prawdą. Godzina 12:30- spoglądam na zegarek. Moja mama jest sama i czeka na 13:00 aż dotrzemy. Trochę mi przykro, że XXX mama jest pierwsza. Moja siostra za granicą, mojej mamy miłość podobni

Perfect Family

Czy tylko mnie się wydaje, czy teraz wszystkie kobiety są w ciąży? Wyrosły.... jak grzyby po deszczu. Nie żebym była zła lub zazdrosna. Gdzie tam... Po prostu oczu oderwać nie można. Pracuję w jednym z centrum handlowych w moim mieśćie i mam to szczęście, że na przeciwko miejsca mojej pracy jest postawiony wielki, kolorowy helikopter dla dzieci. Wiecie, wrzucasz 2 zł i masz 30 sekund bujania w prawo i w lewo. Radocha bezcenna. Tak więc w ciągu 12 h pracy mam możliwość obserwowania ludzi, szczegółowo ujmując- rodziców. Sytuacja nr 1. Dziecko krzyczy. - Mamo na samolot chcę ! Matka odpowiada. - Ok. Usiądź sobie. - Nie, nie ja chcę pieniążka, żeby latać! - Kochanie, ale mamusia nie ma już pieniążków, wiesz? Na to mały odpowiada. - To spierdalaj ! Oczy wyszły mi na wierzch. W tym momencie matka ściąga malucha z samolotu. Dzieciak wpada w szał, rzuca się na ziemię i finito. Będzie leżał i darł się wniebogłosy. Przybiega ojciec, daje mu porzadnego klapsa w tyłek, padają sło

Emocje, uczucia, emocje

Był taki okres w moim życiu w którym średnio w miesiącu kupowałam 5 testów ciążowych. Widziałam w sobie objawy, wmawiałam je sobie, żeby czuć się lepiej. Żeby czuć się pełnowartościowa kobieta. Nie zwracałam uwagi na to, że to może być destrukcyjne. A było... to dręczenie samej siebie. To sprawianie, że uczucia są potężniejsze i psychika nie wytrzymuje bólu. A ból był... jest nadal ale już mniejszy. Nauczyłam się żyć z tym bólem. Kupowanie testów ciążowych, nie uleczy mojej duszy. Któregoś dnia nie będę już czuła bólu, żalu lub nienawiści. Ten moment nastąpi kiedy przytulę swojego aniołka. Wiem to, tylko czekanie na "TEN" moment jest zabijające. Nie będę w ciąży przez 9 miesięcy. Już jestem w ciąży.... w sercu i to będzie droga trwająca lata. Wolałabym nie być tak dojrzała emocjonalnie. Mam 22 lata i pragnę dziecka. Nie dlatego, ze nie mogę mieć swojego. Nawet kiedy nie wiedziałam jeszcze, ze nie mam macicy kochałam dzieci. Zawsze chciałam je mieć! Myślę sobie, że może lepi