Przejdź do głównej zawartości

28 *C

28 stopni za oknem ! Cudownie ! Kocham taka pogodę. Zaliczyłam już pierwsze opalanko i oczywiście, nie byłabym sobą gdybym nie przesadziła. W rezultacie mam spieczone ramionka i dekolt. Do tego nie wiem dlaczego, obudziłam się z potwornym bólem gardła. Eh.. to też pije, a to mleczko z czosnkiem i miodem, a to cytrynkę wyciśnięta z sokiem malinowym i chyba czuje delikatną poprawę. Poza tym co więcej? Muszę zrobić generalne porządki bo jutro odwiedza nas kuzyn. Przyjeżdża na 4 dni z Warszawy. Zastanawiam się co ugotować i stwierdzam, że zrobię sałatkę, zapiekankę z makaronem, leczo i rosół. Do wyboru do koloru, a co się będę. Chociaż szczerze mówiąc nie mam ochoty na jakieś "wielkie" rzeczy. Od wczoraj jestem poirytowana zachowaniem mego mężczyzny i uważam, że sam powinien sobie wszystko przygotować. Czuje, że powinnam sprawę olać ale nie potrafię. Nie chcę wyjść na wyrodną. Zrobię porządki, jak zawsze. Ugotuje, jak co dzień ale tak szybko mi tym razem nie przejdzie. Od dziś do odwołania, nie zamierzam prowadzić z nim konwersacji dłużej niż będzie to potrzebne. Ot co!

Komentarze

  1. Oj, czasem chciałoby się tak nie odzywać dłuższy czas, ale chyba lepiej nie tłumić tych złych myśli w sobie, bo to niezdrowe. Weź go za rękę, stanowczo powiedz, że musicie porozmawiać i wyjaśnijcie sprawę. Obrażanie się tylko pogorszy sytuację, choć nam, kobietom jest tak najłatwiej. A oni niestety, nie są domyślni i sami nie wydumają o co nam chodzi.

    Niemniej pozdrawiam bardzo słonecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie tłumię emocji i zawsze mówię dokładnie o co chodzi. Gorzej jeśli druga osoba słucha jednym uchem,a drugim wypuszcza.. idzie się wnerwić. :D

      Usuń
  2. Tak, zgadzam się - faceci są za mało domyślni i trzeba im za każdym razem mówić za co się obrażamy - przynajmniej u mnie tak jest, bo inaczej to zupełnie nie wie o co mi chodzi jak on przecież nic nie zrobił :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wielki początek, czy mały koniec?

31.07. godzina 9.00 zostaliśmy wywołani przez nieznajomą Panią Doktor do gabinetu. Razem z Erykiem obdarzyliśmy siebie zmieszanym wzrokiem, bo to przecież nie nasz lekarz! Wchodzimy do pokoju, w którym ustawione są trzy, bardzo wygodne fotele. Wygodne aż do przesady. Tak jakby było to zaplanowane z góry. Wiecie, w razie złych diagnoz fotel minimalizuje lub opóźnia twoja reakcje i powstrzymuje atak łez i panki. Po prostu zatapiasz się w mięciutkim obiciu. Do nieskończonej błogości i całkowitemu relaksowi brakuje ci już tylko koca. Zdecydowanie przemyślana taktyka ! : ) Rozmowa zaczyna się niezręcznym poinformowaniem Doktorki o moich niecałkowitych możliwościach rozmowy w języku niemieckim. Od razu możesz zobaczyć jej grymas na twarzy i przewrót oczami, co sprawia, że pierwsze wrażenie jest spalone i z góry zakładam, że nie przypada mi ona jako lekarz. Gdzie jest Doktor z poprzedniej wizyty? Nie wiem... Doktorka informuje mnie, że angielski zna, więc część naszej rozmowy możemy tak pr...

Spokój

Przeprosił mnie za wszystko. Przeprosił, za każdą rzecz jaka powiedział, zrobił a która sprawiła, że cierpiałam. Poprosił o jeszcze jedną szanse na lepsze jutro. Powiedział, że każde z nas powinno dawać z siebie wszystko i że dość niedotrzymanych obietnic. Chce się starać. Są nowe postanowienia i wyznaczone granice, czy zadziała? Muszę w to wierzyć. Czy wiara nie czyni cuda? Nie chcę się wyprowadzać, nie chcę zaczynać od nowa, wiec jeśli tak to musi wyjść. Ma wady, tak jak i ja. Jak każdy człowiek. Sęk chyba w tym aby akceptować je na równi z zaletami bo jeśli nie, to jak przetrwać? Trzeba nauczyć się kochać wady drugiego człowieka bo sami nie jesteśmy idealni. Jasne, są rzeczy których nie da się przeskoczyć ale nie uważam, żeby jego, czy moje wady były na tyle wielkie aby kończyć to co łączy nas od dawna. Znów czuję wewnętrzny spokój. Mam nadzieję, że to były ostatnie negatywne wpisy dotyczące naszych relacji. Nie uważam oczywiście, że problemy się nie pojawią. Będą ale musimy być bar...

Pierwsze mysli z MRKH

Pierwsze mysli: "- Nie bede mogla poczuc kopania wlasnego dziecka w sobie. - Nikt nigdy sie ze mna nie zwiaze. - Jestem bezuzytecznym, chodzacym czlowiekiem! Nie kobieta, nie mezczyzna... Czyms co egzystuje bez prawa... Wybryk natury! - Nie bede mogla przezyc 9 miesiecy czujac wszystkiego, co czuje kobieta w ciazy.  - Nigdy nie bede lezala w szpitalu z wlasnym dzieckiem w ramionach. - Moj maz nigdy nie bedzie przy mnie w sali poorodowej, trzymajac mnie za reke, ze lzami w oczach... - Nigdy nie zobacze mojego meza glaskajacego i mowiacego do mojego brzuszka.. - Nie wyprawie "Baby Shower". - Nigdy nie przyjde do domu, trzymajac w reku male pudelko z malymi bucikami lub zdjeciem usg, ktore dalabym swojemu mezowi, wypowiadajac magiczne "jestem w ciazy"...'' - Nigdy... I tych "" nigdy " jest ogrom. Bardzo ciezko jest pozbyc sie tych mysli. To wymaga czasu, ktory dla kazdej z nas bedzie inny. Ja uwazam, ze to jest tro...