Przejdź do głównej zawartości

Głupie sny

Godzina 3.00 budzę się z płaczem i rozglądam się po pokoju. Serce pobiło już chyba swój rekord i dobiega do mety. Przytulam się do xxx ale ten odwraca się w drugą stronę. Wstaję więc, idę do kuchni i robię sobie miętową herbatę. Próbuje uspokoić swoje myśli. Przecież to był tylko sen...

Jestem na spacerze. Przechodzę obok nieznajomej kobiety z wózkiem. Nie widzę jej twarzy. Jest jakby za mgła. Nagle słyszę "Cześć", odwracam się, patrze na nią ze zdziwieniem i zdezorientowaniem. Kto to jest? Przez chwilę widzę jej usta. Ta osoba uśmiecha się do mnie ale nie jest to szczery uśmiech. To uśmiech pełen pogardy i wyższości. Podchodzę do niej i pytam skąd się znamy. W odpowiedzi słyszę tylko "Przypatrz się". Próbuję odnaleźć jej twarz wzrokiem. Może jak będę patrzyła dostatecznie intensywnie to uda mi się zobaczyć choć rysy twarzy. Ale nie.. nie jestem w stanie zobaczyć nic prócz jej ust, które ułożone są w dziwny, okropny sposób. Nagle ta kobieta wyciąga rękę i wskazuje na wózek. Patrzę i nie mogę się ruszyć. To moja Michael. Poznaję ją te ciemne oczka, włosy. Zaczyna płakać i odruchowo chcę ją wziąć na ręce ale nie mogę się ruszać. Co się dzieje?- myślę i jakby ta kobieta czytała w moich myślach, odpowiada:

 -Nie mogę pozwolić Ci się ruszać. Nie mogę pozwolić przekroczyć Ci naszego świata...
-Waszego świata? Przecież to moje dziecko!!! Kim jesteś? Oddaj mi moją córkę !- krzyczę i czuję, że za chwile zacznę płakać.

Spoglądam na nią i teraz to ja patrze z pogardą i nienawiścią. Mam ochotę skoczyć do niej i zrobić jej krzywdę ale wciąż nie mogę się ruszać. Zupełnie jakbym była skałą. Nagle, niepostrzeżenie kiedy mój wzrok jeszcze raz spoczywa na moim maleństwie, odwracam się i teraz widzę jej twarz w okazałości. Nie mogę wykrzesać z siebie słowa. Znam ją to przecież... ja. W końcu zbieram się na odwagę i chce zadać pytanie ale tym razem nie mogę zmusić ust do otwarcia się. Nie mogę nic powiedzieć. Patrze na siebie stojącą obok i tylko mój wzrok zdezorientowany i wystraszony, pyta "Co się dzieje?". Mój sobowtór patrzy na mnie i nagle widzę zupełnie inne uczucia. Współczucie, żal ? Pyta się mnie, czy jeśli pozwoli mi się ruszać i mówić zachowam względny spokój. Każe mi mrugnąć dwa razy jeśli się zgadzam. Mrugnęłam i nagle runęłam z impetem na ziemię. Podniosła mnie, pomogła usiąść na ławicę i wstała wyjmując moją kruszynkę z wózka. Ponieważ, nie wiem dlaczego boje się że z nią ucieknie, zrywam się i chcę odebrać jej małą. Niestety, po raz drugi upadam na ziemie.

-Prosiłam, żebyś zachowała spokój.   Mówi stanowczo.
-Proszę, oddaj mi moje dziecko. To moja Michael! Wiem to.
-Tak, to twoje dziecko ale nie z tego świata.
Patrze na nią jak na wariatkę.
-Co to znaczy nie z tego świata?
-Każdy z nas po śmierci, rodzi się na nowo. Staje się innym człowiekiem...
 Każdy ma do spełnienia swoją misję na świecie....
-Ale to moje dziecko! - zaczynam krzyczeć i czuję, że tracę cierpliwość.
Podaje mi moje maleństwo i zaczynam płakać. Tule ją i nie chce jej już oddać.
-Pytam, dlaczego nie mogę mieć dziecka w tym życiu?

Uśmiecha się do mnie... zabiera mi małą i znów czuję się jak skała....

-Bądź cierpliwa... przekonasz się szybciej niż myślisz...
 .. i znika.

W tym momencie budzę się zalana potem i łzami. Czuję się dziwnie. Moje myśli kręcą się jak szalone. Nie umiem ich zebrać do kupy. Inny świat ? Dlaczego wyglądała jak ja ? Skoro była kimś w rodzaju "uleczę twoją duszę" to się jej nie udało. Piję herbatę i rozmyślam.Wiem, że to tylko sen i nie powinnam się wgłębiać w jego sens zbyt intensywnie. To o czym śnimy to tylko wynik kalkulacji naszej dziwnej podświadomości ale jednak, dlaczego ten sen był tak nielogiczny? Czemu w pierwszym momencie poczułam do "siebie" negatywne emocje. Wydawała się być kimś złym... "Przekroczyć nasz świat" ? Przecież w końcu i tak mogłam się ruszać i trzymałam małą na rękach... nic z tego nie rozumiem. Sęk w tym, że chyba nawet nie chcę. Jeśli istniałoby coś takiego jak "poprzednie wcielenie", to zastanawiam się, jak złym człowiekiem musiałam być, skoro pozbawiono mnie mozliwosci posiadania własnego dziecka?

Komentarze

  1. czasem sa takie sny wtedy kiedy sie za dozo o czyms kims rozmysla......

    Nie powinnas sie obwiniac zle robisz tak mowiac kazdy z nas jest zly mamy ta sklonnosc w sobie juz od urodzenia....

    Przytulam....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Frustracja

Jak uważacie? Czy mężczyzna powinien stawać w obronie swojej kobiety? Ja uważam, że w pewnych sytuacjach, tak. Szczególnie jeśli jego własna matka wtyka nos w nie swoje sprawy, komentuje w ubliżający sposób i rządzi się jakby była królowa. Jak można tylko stać i patrzeć? Irytujące to odpowiednie słowo, choć nie oddające emocji w 100%. Mam dość, Nie żebym sama nie umiała się obronić ale są sytuacje, w których nie wypada mi się odezwać i to ON powinien przejąc pałeczkę. Jestem dobrze wychowana i wiem jak powinnam się zachować. W przeciwieństwie do mojej "mamusi". Dlaczego w ogóle ona ma klucze do mieszkania? Nie mam pojęcia... Jest mistrzynią w wyprowadzaniu człowieka z równowagi. Uwierzcie, jestem ogromnie tolerancyjna osobą. Nie mam zwietrzałych poglądów. potrafię się dopasować do wielu mało komfortowych sytuacji ale tego przeskoczyć nie potrafię..a może nie chce? Nie, nie potrafię. Nienawidzę ludzi, którzy uważają się za najmądrzejszych w świecie. Ludzi, którzy narzucają s...

Pierwsze mysli z MRKH

Pierwsze mysli: "- Nie bede mogla poczuc kopania wlasnego dziecka w sobie. - Nikt nigdy sie ze mna nie zwiaze. - Jestem bezuzytecznym, chodzacym czlowiekiem! Nie kobieta, nie mezczyzna... Czyms co egzystuje bez prawa... Wybryk natury! - Nie bede mogla przezyc 9 miesiecy czujac wszystkiego, co czuje kobieta w ciazy.  - Nigdy nie bede lezala w szpitalu z wlasnym dzieckiem w ramionach. - Moj maz nigdy nie bedzie przy mnie w sali poorodowej, trzymajac mnie za reke, ze lzami w oczach... - Nigdy nie zobacze mojego meza glaskajacego i mowiacego do mojego brzuszka.. - Nie wyprawie "Baby Shower". - Nigdy nie przyjde do domu, trzymajac w reku male pudelko z malymi bucikami lub zdjeciem usg, ktore dalabym swojemu mezowi, wypowiadajac magiczne "jestem w ciazy"...'' - Nigdy... I tych "" nigdy " jest ogrom. Bardzo ciezko jest pozbyc sie tych mysli. To wymaga czasu, ktory dla kazdej z nas bedzie inny. Ja uwazam, ze to jest tro...

Czy jestem nienormalna?

Idę do centrum handlowego. Widzę jeden z moich ulubionych sklepów, czyt. Pepco i wchodzę. Oczywiście, wiem co tam zobaczę i jak będę się czuła, ale co tam. Może jestem masochistką? A może każdy z nas w jakimś stopniu nim/ nią jest? Kto wie. W każdym razie mysię sobie: "Tylko oglądam". Uśmiecham się na widok tych małych ciuszków, bucików i innych kolorowych akcesorii dla niemowląt. Spędzam tam godzinę, przebierając i oglądając piżamki, body itp.. W mojej głowie, podchodząc do kasy głębi się już tylko jedno: "Czy ty jesteś normalna? Po co? Na co?". Miła Pani ekspedientka, wita mnie szczerym uśmiechem i pyta: -Który to miesiąc? A ja bez chwili wahania odpowiadam -drugi. Pytanie następne: -To Pani pierwsze? -Tak. Pogratulowała, życzyła szczęśliwego rozwiązania i tyle. Nie wiem dlaczego ale było mi przez chwile tak miło. Przez ułamek sekundy, uwierzyłam, że to ja jestem w ciąży. Wyszłam z uśmiechem na twarzy i ten nastrój towarzyszył mi do wieczora. Zasiadłam prz...