Uwieziona...
W swoim swiecie...
We wlasnych myslach...
Nie wiedziec czemu nie umiem sie uwolnic od przeszlosci. Staram sie. Nie myslec i nie czuc tych negatywnych emocji ale nie zawsze sie udaje. Chcialabym, zeby pewne rzeczy sie nie wydarzyly, nie mialy miejsca, nie istanialy. Z drugiej strony przeciez wszystko dzieje sie z jakiegos powodu... I jak mowi moj 'P' jestesmy w miejscu w jakim powinnismy byc i na wszytsko przychodzi wlasny czas.
Moze planowanie wlasnej przyszlosci z dokladnoscia rownej najwiekszej perfekcji nie jest dobrym pomyslem. Szczegolnie, ze zycie rzadko kiedy idzie jak sobie zaplanowalismy.
Czekanie, czas- uciekajacy czas... Ile jeszcze? Nie wiem... i chyba nie chce wiedziec bo wole oszczedzic sobie kolejnego rozczarownia. Czy czekajac na szczescie nie umyka nam rzeczywistosc?? Terazniejszosc- tu i teraz. Jak skupic sie na niej, nie myslac i nie czekajac w nieskonczonosc na cos co bylo od zawsze najwiekszym twoim marzeniem ? Czas leczy rany? Nie prawda. Sa rany, ktore nie znikaja i nie daja sie wyleczyc- nigdy, Zostaja blizny tak glebokie jak otwarte rany. Widzisz je kazdego dnia i nie zapominasz..
Wiem o czym mowisz......prawie kazdego dnia czuje silny bol w sercu,ten syndrom rujnuje mnie.Zawsze bylam dojzalsza niz moje rowniesniczki,one maja juz dzieci i mniej czy bardziej spelnione zycie mi pozostaje czekanie na ten odpowiedni moment,kiedy mozemy zaczac sie starac o dziecko.Zycie przecieka mi przez palce na czekaniu.
OdpowiedzUsuńJa wiem, ze przez MRKH stalam sie silniejsza kobieta. Pozdrawiam cieplo ;)
OdpowiedzUsuń