Pierwsze mysli: "- Nie bede mogla poczuc kopania wlasnego dziecka w sobie. - Nikt nigdy sie ze mna nie zwiaze. - Jestem bezuzytecznym, chodzacym czlowiekiem! Nie kobieta, nie mezczyzna... Czyms co egzystuje bez prawa... Wybryk natury! - Nie bede mogla przezyc 9 miesiecy czujac wszystkiego, co czuje kobieta w ciazy. - Nigdy nie bede lezala w szpitalu z wlasnym dzieckiem w ramionach. - Moj maz nigdy nie bedzie przy mnie w sali poorodowej, trzymajac mnie za reke, ze lzami w oczach... - Nigdy nie zobacze mojego meza glaskajacego i mowiacego do mojego brzuszka.. - Nie wyprawie "Baby Shower". - Nigdy nie przyjde do domu, trzymajac w reku male pudelko z malymi bucikami lub zdjeciem usg, ktore dalabym swojemu mezowi, wypowiadajac magiczne "jestem w ciazy"...'' - Nigdy... I tych "" nigdy " jest ogrom. Bardzo ciezko jest pozbyc sie tych mysli. To wymaga czasu, ktory dla kazdej z nas bedzie inny. Ja uwazam, ze to jest tro...
Prawie każdy z nas marzy o dziecku. W większym lub mniejszym zakresie wyobrażamy sobie swoja ciążę, poród, czy wygląd dziecka i to jeden z piękniejszych aspektów bycia kobietą, prawda? A co jeśli to wszystko okazuje się być cholernie trudną lub wręcz nierealną rzeczą do zrealizowania? Jak odnaleźć w sobie siłę, odwagę i nieziemską cierpliwość?
tzn co zostało spaprane u tej dziewczyny w Poznańskiej Klinice?
OdpowiedzUsuńChcialabym z tobą popisać, mogę prosić adres e-mail ?tez mam MRKH :/
OdpowiedzUsuńjoannabieniek19a@interia.pl :)
OdpowiedzUsuńCześć.
OdpowiedzUsuńJa też mam MRKH dowiedziałam cię o swojej chorobie w wieku 14 lat teraz mam 28 trochę czasu już minęło i nabrałam do tego dystansu. Ale niema dnia żebym nie myślała o dziecku. Jak dowiedziałam się że w Szwecji się udała to pojawiła się nadzieja sama wiesz jaką pustkę się czuje. Z tą chorobą trzeba mieć silną psychikę żeby się nie załamać. Ale w głębi duszy wiem że i nam się kiedyś uda i doczekamy się wprowadzenia tej operacji w standard. Super było by poznać osobę z tą samą wadą, jak tylko dowiesz się czegoś więcej co pomoże nam spełnić marzenia to napisz szczatko@wp.pl.
Podziwiam Cię za odwagę...tez mam MRKH ale pomimo 8lat od diagnozy nadal nie potrafię o tym mowic otwarcie..
OdpowiedzUsuń