Pewien
pan, zapewne zachęcony „rewelacjami” ostatnio drukowanymi na łamach Rzeczpospolitej, postanowił dołączyć do bijących z miłości i napisał artykuł pt.: „10 mitów nt. klapsów”. Z uwagi
na troskę o dobro dzieci odnoszę się poniżej do poszczególnych punktów tego
tekstu.
1. Wobec dzieci nie wolno stosować żadnej przemocy
– Przemoc, czy jak wolimy ładniej
nazywać przymus, stosują wszyscy odpowiedzialni rodzice w
co najmniej trzech sytuacjach: leczenia, edukacji i zapewnienia bezpieczeństwa.
Przemoc to wywieranie wpływu na proces myślowy zachowanie lub stan fizyczny osoby, pomimo braku przyzwolenia tej osoby na taki wpływ. Wyróżnia się dwa zjawiska: przemoc fizyczną i przemoc psychiczną. Według WHO, o uznaniu danego przypadku użycia siły lub władzy, lub groźby takiego użycia za przemoc, decyduje negatywny cel i wysokie prawdopodobieństwo negatywnych skutków takiego działania. Tyle definicja.
Wyraźnie więc widać, że autor kompletnie nie ma pojęcia jaka jest różnica między przemocą a przymusem opartym na władzy i sile. W opisywanych sytuacjach - leczenia, edukacji i zapewnienia bezpieczeństwa- rodzic może użyć przymusu (czyli władzy i siły) właśnie dlatego, że nie ma podejrzenia negatywnego celu i wysokiego prawdopodobieństwa negatywnych skutków takiego działania.
Przemoc to wywieranie wpływu na proces myślowy zachowanie lub stan fizyczny osoby, pomimo braku przyzwolenia tej osoby na taki wpływ. Wyróżnia się dwa zjawiska: przemoc fizyczną i przemoc psychiczną. Według WHO, o uznaniu danego przypadku użycia siły lub władzy, lub groźby takiego użycia za przemoc, decyduje negatywny cel i wysokie prawdopodobieństwo negatywnych skutków takiego działania. Tyle definicja.
Wyraźnie więc widać, że autor kompletnie nie ma pojęcia jaka jest różnica między przemocą a przymusem opartym na władzy i sile. W opisywanych sytuacjach - leczenia, edukacji i zapewnienia bezpieczeństwa- rodzic może użyć przymusu (czyli władzy i siły) właśnie dlatego, że nie ma podejrzenia negatywnego celu i wysokiego prawdopodobieństwa negatywnych skutków takiego działania.
Wręcz przeciwnie. We wszystkich
podanych przykładach zakładamy pozytywny cel oraz skutki, czego, mam nadzieję
nikt nie kwestionuje.
2. W sporze o dopuszczalności klapsów chodzi wyłącznie o
dobro dziecka
– Gdyby tak rzeczywiście
było, to wrogowie klapsów byliby także wielkimi przeciwnikami rozwodów,
które powodują u dzieci nieporównanie większą traumę.
Z całą
pewnością, przeciwnicy bicia dzieci są także przeciwnikami
rozwodów, wiedząc, że najlepszy klimat do wychowania dzieci jest w pełnej rodzinie. Sugerowanie czego
innego świadczy o złej woli i stanowi manipulację ze
strony autora. Zdecydowana większość
ludzi na całym świecie łączy się w związki nie po to, aby się rozstawać,
ale w celu długotrwałego wspólnego życia. Przeciwnicy bicia dzieci
także są w tej grupie. Rozwodzą się natomiast zarówno bijący
jak i niebijący rodzice. Jedno z drugim nie ma zatem nic wspólnego.
3. Karanie za klapsy nie jest
wymierzone przeciw rodzinie
– Historia pokazuje, że
naturalną konsekwencją prawnego zakazu klapsów są w
krajach zachodnich, szczególnie w Skandynawii, dalsze ingerencje państwa
w życie rodzin, kończące się często
odbieraniem dzieci przez władze.
Owszem, karanie za uderzenie
dziecka nie jest wymierzone przeciw rodzinie. W prawidłowo
funkcjonującej rodzinie panuje miłość, szacunek i zrozumienie. Jednak jeśli
dorośli stosują przemoc należy, przede wszystkim chronić
dziecko, a rodziców kieruje się na kursy podnoszące
ich kompetencje. Na marginesie dodam, ze najwięcej dzieci, w tak demonizowanej
tutaj Skandynawii (choć to bardzo szeroki i niejednorodny kulturowo obszar) odbiera się za
przemoc wobec nich, w rodzinach emigranckich, w tym niekiedy polskich, które przemoc przywożą z
sobą w walizce jako część „tradycji” z poczuciem,
że u nas w kraju tak się robi. A więc
musi to być dobre.
4. Jest udowodnione, że klapsy szkodzą dzieciom
– Do wszelkich badań z
takich dziedzin jak psychologia i pedagogika trzeba podchodzić ze
zdrowym rozsądkiem, choćby dlatego, że ich wyniki nierzadko wzajemnie
się wykluczają. Są także badania mówiące o tym, że płeć człowieka
jest uwarunkowana wyłącznie kulturowo lub że dwóch mężczyzn
może tak samo dobrze wychowywać dzieci jak mama i tata –
podstawowa wiedza o człowieku i zdrowy rozsądek nie pozwalają
zaakceptować wyników takich twierdzeń.
W tym konkretnym „wywodzie”
autora jest tyle błędów, że nie wiem od czego zacząć. Może od
zdrowego rozsądku. Chciałabym poznać badania – te wykluczające fakt, że
bicie dzieci szkodzi. No bo skoro są? To bardzom ich ciekawa.
Autor kompletnie nie rozumie czym jest płeć biologiczna i płeć kulturowa. Ale nie będę mu tego wyjaśniać. Nie wierzę, że zrozumie.
Autor kompletnie nie rozumie czym jest płeć biologiczna i płeć kulturowa. Ale nie będę mu tego wyjaśniać. Nie wierzę, że zrozumie.
Owszem są badania, pokazujące, że w spokojnym domu, w którym jest szacunek i miłość dziecko rozwija się prawidłowo.
Można, na przykład stwierdzić, że istnieje konsensus w literaturze przedmiotu, mówiący o tym, że amerykańskie dzieci żyjące w gospodarstwach domowych jednopłciowych radzą sobie równie dobrze, co dzieci w domach rodziców różnej płci. Chodzi zarówno o dobre samopoczucie, wyniki w nauce i rozwój poznawczy, społeczny i zdrowie psychiczne a także przedwczesną aktywność seksualną oraz nadużywanie środków psychoaktywnych. Takie wnioski – po analizie wielu badań przedmiotu miedzy rokiem 1998 a 2013 - uzyskało Amerykańskie Towarzystwo Socjologiczne.(za: Journalists Resource, Harvard Kennedy School –Margaret Weigel i Leighton W. Kille)
Obecnie w Australii 11% gejowskich i 33% par lesbijskich wychowuje dzieci. Badania, które przeprowadzono w tych grupach podważyły punkt widzenia, że wychowywanie w małżeństwach jednopłciowych jest krzywdzące dla dzieci. Okazało się, że dzieci radzą sobie tak samo dobrze emocjonalnie, społecznie i edukacyjnie, jak ich rówieśnicy wychowywani przez pary heteroseksualne.
Niektórzy dowodzą wręcz, że
jest to wyższej jakości wychowanie, dzieci są bardziej tolerancyjne, otwarte
na różnorodność.(za: Deborah Dempsey).
To zaledwie wycinek bogatego
dorobku światowego w tym zakresie.
Sądzę, że autor nie może
zaakceptować takich wyników, zapewne z powodu braków świadomości o
prowadzonych w świecie badaniach, a także wiedzy o człowieku
i jego rozwoju.
5. Nie da się odróżnić klapsów od maltretowania
– Te dwie rzeczy da się
odróżnić tak samo jak odróżniamy stanowcze polecenie od
wrzasku lub zwrócenie uwagi od poniżania i psychicznego znęcania
się – granicą jest zdrowy rozsądek i miłość
rodziców.
Ile uderzeń
dziecka (klapsów) musi spaść na dziecięce ciało,
by rodzic uznał, że to oto jest granica? Płacz dziecka? Zaczerwienione
odbicie dłoni, która uderzyła? Siniak?
Jaka to miłość,
która zadaje ból, cierpienie i powoduje strach?
Odpowiem: miłość głupia
i bezsilna wobec dziecięcej psychiki. Taka, która nie potrafi wytłumaczyć,
nie ma czasu na wychowanie, której brak cierpliwości, a opiera się na
władzy i posłuszeństwie wymuszonym siłą.
I dlaczego granicą ma być „intuicja” rodzica, a co jeśli rodzic jest po alkoholu, albo w stresie, albo stracił rozsądek? Co jeśli puszczą mu hamulce?
Większość dorosłych maltretujących dzieci mówi w zeznaniach, że „to był tylko klaps”. Zawsze zaczyna się od jednego klapsa. A potem następny i następny. I kolejny.
A potem, w skrajnych przypadkach,
widzimy żółty pasek w telewizorach.
6. Klapsy dla dzieci są niedopuszczalne, bo przecież nie stosujemy kar cielesnych wobec dorosłych
– Relacja dorosły-dorosły i
rodzic-dziecko jest nieporównywalna, ponieważ rodzic jest odpowiedzialny za
dziecko (moralnie i prawnie) i ma prawo do stosowania pewnych form
przymusu/przemocy.
Owszem, uderzenia drugiego człowieka
są niedopuszczalne. Niezależnie od wieku. I powoływanie
się na to, iż w tej drugiej relacji rodzic jest odpowiedzialny, więc mu
wolno, świadczy o kompletnej nieodpowiedzialności
autora.
Nie można
uczyć człowieka że przemoc jest zła, stosując ją. W
szkole za dziecko odpowiada nauczyciel, a na obozie wychowawca. Czy może
dawać klapsy dziecku? Nie! Tu nie chodzi więc o
odpowiedzialność, a o władzę.
Władzę rodzica nad dzieckiem.
7. Klapsy, nawet sporadyczne,
stanowią ogromną traumę dla dzieci
– O ile znane i opisywane są
relacje dzieci maltretowanych, to trudno znaleźć świadectwa ludzi, którzy
twierdziliby, że „największym dramatem w ich życiu było
to, że kilka razy dostali w pupę od mamy”. Można
za to znaleźć sporo osób, które są przekonane, że
parę klapsów od rodziców uchroniłoby ich od wielu głupstw.
I znowu niestety kłania
się brak wiedzy. A warto wiedzieć, że są zarówno badania, jak i relacje
dorosłych bitych w dzieciństwie przez rodziców czy
opiekunów, mówiące o fatalnych dla nich skutkach nawet sporadycznych uderzeń.
Trudne doświadczenia dzieciństwa powodują niekorzystne zmiany w mózgu wpływając na problemy w koncentracji
uwagi, trudności poznawcze, problemy
emocjonalne, w tym skłonność do depresji a u innych rozwijają zachowania przemocy wobec innych, najpierw dzieci a potem osób
z otoczenia.
Eksperci tematu podkreślają też, że nie istnieje tzw. „mniej poważna” przemoc wobec dzieci Każda jest złem moralnym i szkodliwa, jeśli nie fizycznie, to na pewno psychologicznie.
8. Skoro badania naukowe pokazują, że klapsy szkodzą dzieciom, to należy zakazać ich prawnie
– Można
wskazać wiele różnych, mniej lub bardziej wiarygodnych badań,
dotyczących czynników negatywnie wpływających
na dzieci, np. diety, posiadania potomstwa lub czasu spędzanego
z rodzicami, ale nikt rozsądny nie proponuje (na razie?)
karania rodziców za niewłaściwe zachowania w tych obszarach.
I po raz kolejny błędy w
rozumowaniu. Jedną z form przemocy jest zaniedbanie. Ktoś,
kto zajmuje się edukowaniem (sic!)
rodziców powinien takie rzeczy wiedzieć.
Zaniedbanie to naruszenie obowiązku do opieki ze strony osób bliskich. Jest formą przemocy ekonomicznej i oznacza np.: nie dawanie środków na utrzymanie, pozbawianie jedzenia, ubrania, schronienia, brak pomocy w chorobie, nie udzielenie pomocy, uniemożliwianie dostępu do miejsc zaspokojenia podstawowych potrzeb: mieszkania, kuchni, łazienki, łóżka, itp.;
I zaniedbanie jest zakazane, bo jest niezgodne z prawami dzieci.
Takim rodzicom oferowana jest pomoc
i edukacja.
9. Klaps to tylko eufemizm, w
rzeczywistości należy mówić o „biciu” dzieci
– Spór o klapsy jest w głównym
stopniu sporem ideowym i rozgrywa się m.in. w sferze języka.
Fakt, że jakieś dwa słowa mają podobne znaczenie, nie oznacza, że można
je stosować wymiennie. Słowo „klaps” oznacza jednorazowe
uderzenie dłonią w pupę lub rękę dziecka, a słowo „bicie” ma znacznie szersze,
jednoznacznie negatywne znaczenie. Jeśli tata powie „dałem
mu klapsa”, to w żadnym wypadku nie można tego wymienić na
„pobiłem go” lub „zbiłem go”. Utożsamianie
tych pojęć jest takim samym nadużyciem jak np. stwierdzenie, że
brak zgody na małżeństwa homoseksualistów oznacza mowę nienawiści
wobec nich.
Zdumiewające
jest wyjaśnienie tego „mitu”.
Autor racjonalizuje sobie przemoc
i lekceważy ”jednorazowe uderzenie dłonią w pupę lub rękę dziecka”. Nie
znajduje żadnego negatywnego znaczenia. Czy jednak o dwóch klapsach czy kilku pod rząd można
już – wg autora – powiedzieć, że to zbicie dziecka? Ile
pojedynczych uderzeń dłonią w pupę lub rękę to jeszcze klapsy?
Widzę także
wyraźnie, że autor ma problem z tolerancją wobec osób o odmiennej
orientacji. Po raz drugi w temacie bicia dzieci przywołuje przykład z
tego obszaru. Może warto poszukać innych?
10. Jeśli ktoś jest przeciwny karaniu za
klapsy, to znaczy, że uważa je za świetną metodę wychowawczą
– To są dwa
różne tematy: jeden dotyczy ograniczania wolności
rodziców w wychowywaniu dzieci, a drugi – osobistych wyborów najlepszych metod
wychowawczych. Może być też tak, że przy jednym dziecku rodzic nigdy nie sięga
po klapsy, a przy innym czasami nie widzi innego wyjścia.
W ogóle nie wiem skąd wzięło się u autora „karanie za klapsy” Zapis o zakazie kar cielesnych ma formułę edukacyjną. Właśnie po to, by rodzic wiedział, że robić tego nie wolno. Wielu rodziców, uznając swoją „wolność w wychowywaniu dzieci” robi rzeczy, których robić nie powinni. Mówię tu o alienacji rodzicielskiej, przekarmianiu, braku odpowiedniej opieki medycznej, nieuznawaniu praw dzieci.
Jeśli rodzic sięga
po uderzanie dziecka to znaczy, że nie starcza mu kompetencji
wychowawczych. Że nie umie poradzić sobie z dzieckiem. Że
nie wie jak tłumaczyć otaczający świat.
Podsumowując,
zacytuję Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka.
„Pora wyjść z jaskini”.
„Pora wyjść z jaskini”.
Dzieci są mądre,
niekiedy, mądrzejsze od swoich rodziców. Wiedzą, że nikogo bić nie
wolno, po co więc tego oduczać?
D.Zawadzka Psycho(b)lozka
Komentarze
Prześlij komentarz