Przejdź do głównej zawartości

Przeszczep Macicy ???


Czy byłybyście w stanie poświecić swoje zdrowie, być może wygląd i stan psychiczny na rzecz dziewięciu magicznych miesięcy ? Czy  możliwość przeżycia czegoś, co jakby się wydawało, powinno być rzeczą naturalna jest warte ryzyka? Czy procent 50 na 50 jest wynikiem wystarczająco wysokim ? Ile byłbyś w stanie znieść, aby ta mala istotka przysłoniła Ci świat ? Czy znajdziesz w sobie wystarczająco wiele siły i odwagi ?

Nie wiem. Wiem natomiast, ze każde z tych retorycznych pytań, są dla każdej z nas ważne w rożnym stopniu. Ja mogę napisać tylko o sobie i wiecie co wam powiem ? Wciąż pamiętam dzień, w którym usłyszałam wyrok, którym było MRKH. Pamiętam poczucie ogromnej niesprawiedliwości i bezsilności. Wystarczyły tylko cztery słowa, aby mój świat całkowicie legł w gruzach. Tak po prostu, bez ostrzeżenia. Nie wiem ile razy, pytałam dlaczego to właśnie mnie musiało spotkać. W kolo było przecież tyle kobiet, które dzieci nigdy mieć nie chciały i mówiły o tym głośno. Jak mogło spotkać to właśnie mnie? Dziewczynie, która marzyła o posiadaniu własnego dziecka od najmłodszych lat. Kochałam dzieci bezwarunkowo. Nie robiło mi różnicy chore, grzeczne, czy opuszczone. Zawsze chciałam im pomoc i być kolo nich. To dlatego zdecydowałam się na wolontariat w Domu Dziecka. To dlatego najlepiej czułam się pracując jako opiekunka do dzieci. Zawsze dostawałam najlepsze rekomendacje i byłam z tego dumna. Chciałam być w tym najlepsza. Chciałam zostać jednym z najlepszych psychologów dziecięcych w Polsce...

Mówiłam o tym już wcześniej ale powtórzę to raz jeszcze. Bycie bezpłodnym sucks like hell !!! Czujesz się gorszy i jesteś wściekły. Baaaa, cholernie wściekły i masz do tego prawo. Wpadasz w depresje i lepiej żebyś miał wtedy obok siebie kogoś, kto będzie przy tobie w tym bagnie. Poradzić sobie z tym łatwo nie jest i pozostać z tym samemu to tak, jakby usiąść na tykającej bombie.
Wciąż pamiętam, tego maila, dwa lata wstecz. Napisałam wtedy artykuł do jednego z portali internetowych, na temat bezpłodności. To właśnie po nim zdecydowałam się założyć bloga. Kilka dni po opublikowaniu artykułu dostałam wiadomość od bardzo młodej dziewczyny, która właśnie dowiedziała się o mrkh. Nie miała nikogo, kto zająłby się nią w odpowiedni sposób. Rodzice udali, ze tematu nie ma, a wstyd związany z taka informacja blokował ja przed rozmowa z najbliższą przyjaciółką. W mailach pisała o depresji i o tym, ze nie potrafi sobie z tym poradzić, Dalam jej mój numer telefonu i powiedziałam, ze kiedy będzie czuła się na silach zawsze może do mnie zadzwonić i porozmawiamy. Potem kontakt się urwał. Nie odpowiadała na wiadomości, telefony... czułam, ze coś jest nie tak. Pewnego wieczoru jej numer wyświetlił mi się w telefonie. Odebrałam i usłyszałam ją zanoszącą się płaczem. Nie mogłam zrozumieć, co stara się powiedzieć, wiec poprosiłam aby wzięła głęboki wdech i spokojnie wytłumaczalna co się dzieje. Uspokoiła się i powiedziała, ze zamierza połknąć tabletki nasenne. Nie widziała sensu i uważała, ze jest mutantem, a nie kobieta... Nie chciałabym wdawać się w szczegóły tej konwersacji, ale udało mi się ja przekonać, aby tego nie robiła. Znalazłam jej dobrego psychologa i do dziś jesteśmy koleżankami.

Kilka dni temu otrzymałam na email wiadomość z ankieta i informacja, ze w Polsce rozpoczyna się selekcja do pierwszych przeszczepów macicy. Informacja- super! Wypełniłam ankietę, w której trzeba było odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących partnera, biorczyni i dawczyni. Wysłałam ją i szczerze mówiąc, nie skupiłam się na temacie za bardzo. Po pierwsze, wiem, że dostać się do takiego programu łatwe nie jest, a po drugie koszty z cala pewnością przewyższa mój status materialny, wiec nie warto tracić czasu na marzenia, które tylko rozbudza we mnie nadzieje. Kiedy następnego dnia ściągałam swoja pocztę, nie oczekiwałam odpowiedzi...

" Szanowna Pani,

Właśnie zapoznałam się z wypełnioną przez Panią ankietą. Spełnia Pani wstępne kryteria włączenia do programu.

Najbliższy wolny termin wizyty jaki mogę Pani zaproponować to sobota, 7. maja, godz. 9.30. Proszę o informację czy ten termin odpowiada Pani, Pani mamie i partnerowi. Jeśli tak, to chciałabym umówić rozmowę telefoniczną w dogodnym dla Pani terminie celem założenia dokumentacji medycznej, zebrania wywiadu i omówienia przebiegu 1. wizyty, jak również kolejnych etapów."
Woow! ... Choć ta informacja nie daje mi żadnej gwarancji, coś się we mnie zapaliło. Choć ostrożnie, bez fajerwerków. Myślę, ze doświadczenie nauczyło mnie podświadomej, kontrolowanej ostrożności. Wiecie co mam na myśli ? Nie chwal dnia przed zachodem słońca i takie tam... 
Następny był telefon. Rozmowę prowadziłam z ogromnie przemiłą osoba, która odpowiedziała szczegółowo na wszystkie moje pytania. Po 30 minutach czułam się jakbym rozmawiała z dobra koleżanką, a nie pracownica kliniki. Nie wiem, czy dziewczyna jest aż tak dobra w tym co robi, czy zwyczajnie załapałyśmy "klik" ale pomogło to mi się rozluźnić, a to przecież ważne, prawda? Także z całego serca dziękuję, za tak mila obsługę Pani K ! :)
Termin na pierwsze spotkanie i badania już jest, a co dalej? NIE WIEM ! Nie wiem, co będzie jeśli przejdziemy do następnego etapu, a co jeśli nie ale mogę powiedzieć jedno. Jestem wdzięczna, ze mamy tak wspaniałych lekarzy, którzy dali nam taką możliwość. Ciesze się, ze dzięki nim kobiety będą miały wybór bo każdy powinien go mieć. Choroba, czy wady wrodzone nie powinny nas definiować, w tak okrutny sposób. Macierzyństwo, powinno być dostępne dla każdej, zdrowej psychicznie i pragnącej ciąży kobiety.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wielki początek, czy mały koniec?

31.07. godzina 9.00 zostaliśmy wywołani przez nieznajomą Panią Doktor do gabinetu. Razem z Erykiem obdarzyliśmy siebie zmieszanym wzrokiem, bo to przecież nie nasz lekarz! Wchodzimy do pokoju, w którym ustawione są trzy, bardzo wygodne fotele. Wygodne aż do przesady. Tak jakby było to zaplanowane z góry. Wiecie, w razie złych diagnoz fotel minimalizuje lub opóźnia twoja reakcje i powstrzymuje atak łez i panki. Po prostu zatapiasz się w mięciutkim obiciu. Do nieskończonej błogości i całkowitemu relaksowi brakuje ci już tylko koca. Zdecydowanie przemyślana taktyka ! : ) Rozmowa zaczyna się niezręcznym poinformowaniem Doktorki o moich niecałkowitych możliwościach rozmowy w języku niemieckim. Od razu możesz zobaczyć jej grymas na twarzy i przewrót oczami, co sprawia, że pierwsze wrażenie jest spalone i z góry zakładam, że nie przypada mi ona jako lekarz. Gdzie jest Doktor z poprzedniej wizyty? Nie wiem... Doktorka informuje mnie, że angielski zna, więc część naszej rozmowy możemy tak pr...

Spokój

Przeprosił mnie za wszystko. Przeprosił, za każdą rzecz jaka powiedział, zrobił a która sprawiła, że cierpiałam. Poprosił o jeszcze jedną szanse na lepsze jutro. Powiedział, że każde z nas powinno dawać z siebie wszystko i że dość niedotrzymanych obietnic. Chce się starać. Są nowe postanowienia i wyznaczone granice, czy zadziała? Muszę w to wierzyć. Czy wiara nie czyni cuda? Nie chcę się wyprowadzać, nie chcę zaczynać od nowa, wiec jeśli tak to musi wyjść. Ma wady, tak jak i ja. Jak każdy człowiek. Sęk chyba w tym aby akceptować je na równi z zaletami bo jeśli nie, to jak przetrwać? Trzeba nauczyć się kochać wady drugiego człowieka bo sami nie jesteśmy idealni. Jasne, są rzeczy których nie da się przeskoczyć ale nie uważam, żeby jego, czy moje wady były na tyle wielkie aby kończyć to co łączy nas od dawna. Znów czuję wewnętrzny spokój. Mam nadzieję, że to były ostatnie negatywne wpisy dotyczące naszych relacji. Nie uważam oczywiście, że problemy się nie pojawią. Będą ale musimy być bar...

Pierwsze mysli z MRKH

Pierwsze mysli: "- Nie bede mogla poczuc kopania wlasnego dziecka w sobie. - Nikt nigdy sie ze mna nie zwiaze. - Jestem bezuzytecznym, chodzacym czlowiekiem! Nie kobieta, nie mezczyzna... Czyms co egzystuje bez prawa... Wybryk natury! - Nie bede mogla przezyc 9 miesiecy czujac wszystkiego, co czuje kobieta w ciazy.  - Nigdy nie bede lezala w szpitalu z wlasnym dzieckiem w ramionach. - Moj maz nigdy nie bedzie przy mnie w sali poorodowej, trzymajac mnie za reke, ze lzami w oczach... - Nigdy nie zobacze mojego meza glaskajacego i mowiacego do mojego brzuszka.. - Nie wyprawie "Baby Shower". - Nigdy nie przyjde do domu, trzymajac w reku male pudelko z malymi bucikami lub zdjeciem usg, ktore dalabym swojemu mezowi, wypowiadajac magiczne "jestem w ciazy"...'' - Nigdy... I tych "" nigdy " jest ogrom. Bardzo ciezko jest pozbyc sie tych mysli. To wymaga czasu, ktory dla kazdej z nas bedzie inny. Ja uwazam, ze to jest tro...