No i stalo sie. Stalo sie cos czego balam sie od dluzszego czasu. Balam sie swoich uczuc i tego jak bede w stanie to zniesc...
Moja siostra wychodzi za maz. I choc zazdrosc i zal do zycia, przeznaczenia, czy w ogole sily wyzszej jest silny, to nie byloby to tak zle jak fakt, ze decyduja sie na posiadanie dziecka, Tak o, najszybciej jak sie da, a najlepiej, żeby była w ciazy na slubnym kobiercu. Uh... Wiem od ponad miesiaca... Jest ciezko. Poryczałam sobie do poduszki- sama, zamknieta w czterech scianach...
Co to za radość z życia kiedy jesteśmy zgorzkniali ?
Nigdy o sobie w ten sposób nie myślałam, ale kiedy poswiecialam sobie trochę więcej czasu zauważyłam, ze moje serce nie jest w pełni czyste i wypełnione miloscia. Jest w nim ogromna ilość żalu i pretensji do samej siebie. Poczucie niesprawiedliwości i... nienawiści ? Tylko nie umiem tej nienawiści zlokalizować. Nienawiść to silne słowo i teraz kiedy w końcu je napisałam i wyrzucam z systemu, myślę,to może nie dokładnie słowo, które opisuje moje odczucia. Moze mój problem polega zwyczajnie na tym, ze nie za bardzo teraz siebie lubię. A to przecież bardzo wazne, aby moc siebie doceniac. Musze nauczyć się jak spędzać czas z sama sobą bez obwiniania sie za rzeczy, które zrobiłam nie tak. Nie warto spedzac czasu na rozmyslaniu o przeszłości, prawda? Ale co zrobić kiedy przyszłość nie maluje sie w perfekcyjnych barwach? A przynajmniej nie maluje sie w barwach, jakie ja sobie wymarzyłam. Czy to modne teraz " let it go " to sposób na wszystko? Moj P mówi, ze wiele rozmyślam co będzie i jak będzie. Ze analizuje każdą rzecz, każdy detal i kreuje sobie tym samym problemy i pewnie ma racje. Tylko jak tu być w pełni spokojna, o to co bedzie ? To dosc irytujace. Tysiace mysli, uczuc, odczuc, pomyslow i on- moj P. Jest jedyna z dwóch rzeczy, które mnie tu trzymają. Druga rzecz to większe możliwości, jeśli mowa o posiadaniu wlasnego dziecka. Tutaj nie jest to az tak skomplikowane jak w Polsce, wiec wciąż mam w sobie pokłady:
a ) cierpliwosci b) nadzieji.
Co to za radość z życia kiedy jesteśmy zgorzkniali ?
Nigdy o sobie w ten sposób nie myślałam, ale kiedy poswiecialam sobie trochę więcej czasu zauważyłam, ze moje serce nie jest w pełni czyste i wypełnione miloscia. Jest w nim ogromna ilość żalu i pretensji do samej siebie. Poczucie niesprawiedliwości i... nienawiści ? Tylko nie umiem tej nienawiści zlokalizować. Nienawiść to silne słowo i teraz kiedy w końcu je napisałam i wyrzucam z systemu, myślę,to może nie dokładnie słowo, które opisuje moje odczucia. Moze mój problem polega zwyczajnie na tym, ze nie za bardzo teraz siebie lubię. A to przecież bardzo wazne, aby moc siebie doceniac. Musze nauczyć się jak spędzać czas z sama sobą bez obwiniania sie za rzeczy, które zrobiłam nie tak. Nie warto spedzac czasu na rozmyslaniu o przeszłości, prawda? Ale co zrobić kiedy przyszłość nie maluje sie w perfekcyjnych barwach? A przynajmniej nie maluje sie w barwach, jakie ja sobie wymarzyłam. Czy to modne teraz " let it go " to sposób na wszystko? Moj P mówi, ze wiele rozmyślam co będzie i jak będzie. Ze analizuje każdą rzecz, każdy detal i kreuje sobie tym samym problemy i pewnie ma racje. Tylko jak tu być w pełni spokojna, o to co bedzie ? To dosc irytujace. Tysiace mysli, uczuc, odczuc, pomyslow i on- moj P. Jest jedyna z dwóch rzeczy, które mnie tu trzymają. Druga rzecz to większe możliwości, jeśli mowa o posiadaniu wlasnego dziecka. Tutaj nie jest to az tak skomplikowane jak w Polsce, wiec wciąż mam w sobie pokłady:
a ) cierpliwosci b) nadzieji.
I znowu wygląda jakbym narzekała. Nie chce ale blog to jedyne miejsce gdzie te wszystkie moje nie poukładane "myślówce" maja ujście. Wiec czasem Wam pomarudzić muszę :P
PS. Trwaja przygotowania do mojego vlogowania, takze jak tylko ukoncze nad tym prace dam Wam znac. A na ta chwile uciekam zajac sie obiadkiem. Moze z pelnym brzuszkiem swiat bedzie dzisiaj odrobinke piekniejszy :)
Komentarze
Prześlij komentarz