Przejdź do głównej zawartości

Ewakuacja ?

Wiecie co mnie drażni? NASZ KRAJ !  Kraje takie jak, np. Anglia, czy Irlandia. Maja wiele rzeczy refundowanych. Jakich się zapytacie? Związanych z poczęciem dziecka lub z trudnościami z jakimi, nie raz wiąże się ciąża. Niepłodność, bezpłodność to coraz częściej standard w naszym otoczeniu. Polityka prorodzinna? Błagam! Likwidacja większości OA to ma być prorodzinne? A niby w którym momencie? Dla wyjaśnienia. Co oznacza likwidacja Ośrodków Adopcyjnych w Polsce? Otóż politycy ( jak zwykle), chcą dobrze. Z tym, że konsekwencje nowych regulacji prawnych uderzą głównie w dzieci oczekujące na adopcję oraz w rodziców adopcyjnych, którzy będą oczekiwać na dziecko kilka lat. Super, prawda? Nie, nie chodzi o mnie. Mogę czekać na dziecko. Jestem cierpliwa. To będzie trudna droga ale dam rade. Tylko powiedzcie mi, co z dziećmi? Kto o nich pomyślał? Czy politycy zdają sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje wiążą się z dłuższym przebywaniem dziecka w placówce? Choroba sieroca- na każdy miesiąc jakie dziecko spędziło w OA, przepada 3 miesiące prawidłowego rozwoju. Przecież dziecko potrzebuje miłości !!!! Jak można umyślnie powodować iż one ją tracą ? Nie rozumiem tego. Drażni mnie to i wkurza mnie bezsilność. Brak słów. Coraz częściej myślę o zdecydowanej EWAKUACJI z tego kraju.

A wynajmem matki zastępczej? Wiadomo. Ma to tylu zwolenników jak i przeciwników. Nie zamierzam wdawać się w dyskusje. Każdy ma swoje zdanie na ten temat i niech tak pozostanie. Tylko właściwie, dlaczego nie? Każdy powinien mieć prawo i mozliwosci aby posiadać dziecko. "Każdy", właściwie pojecie względne bo jasnością jest, że pewne patologie do tak owych, praw mieć nie powinny. Oczywiście zgadzam się, że urodzenie dla kogoś dziecka nie jest łatwe, że wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie to będzie ciężkie wyzwanie. Dlatego myślę, nie ! Nie każda kobieta się do tego nadaje. Takie kobiety "dobre anioły"- pozwólcie, że tak je nazwę, powinny mieć od początku zapewniona pomoc psychologiczną. Tak przed, jak i po całym procesie.
Miałam ostatnio okazje poznać kobietę, która rodziła już dziecko dla pary z Polski, w Anglii. Opowiedziała mi, ze tam patrzą zupełnie inaczej na takie kobiety. Dla nich surogatki są dobrem wcielonym. Są aniołami, które pomagają spełnić marzenia o dziecku. Przesadzam? Myślę, że nie. To są jej słowa. Zapytałam się, co czuła kiedy dziecko się urodziło i czy ciężko było jej oddać maleństwo. Odpowiedziała: " Wiesz? Myślę, że zrobiłam coś dobrego dla tych ludzi. Dzieciątka były "poczęte" z nie moich komórek, poza tym nadal mam kontakt z rodzicami szkrabów i wiem, że są szczęśliwe. Czy było mi  żal? Nie. Byłam świadoma tego co robię, a poza tym miałam pomoc psychologów. Wiem, że dałam komuś największe szczęście w życiu i to się liczy. Nie można zawsze myśleć o sobie."

Czy ja zdecydowałabym się na matkę zastępczą? Cóż.. moją drogą jest adopcja, wiem to i czuje ale gdyby kiedyś z jakiś powodów zdyskwalifikowano mnie, nie zawahałabym się.

Komentarze

  1. Ja czułam tak jak ty, że moją drogą jest adopcja, ale gdybym teraz znalazła sponsora na in vitro to też nie zawahałabym się. Niestety nasz kraj nijak nie pomaga w zostaniu rodzicem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga adopcyjna w naszym kraju jest baardzo długa. Ja z racji przekonań religijnych nie zdecyduje się na in vitro,natomiast z mężem postanowiliśmy kiedyś adoptować dziecko.O ile nie uda się zajść naturalnie w ciąże.Jak sama wiesz w życiu jest tak,że jak się czegoś bardzo chce to nie możemy tego dostać,albo jest bardzo cieżko.Jutro jade do koleżanki ktora jest w 18 tyg ciąży,myślała że jest niepłodna,poznała chłopaka,jeden z pierwszych razy i zaszła niespodziewanie w ciąże.Chłopak odszedł i ona została bez pracy,na lodzie,bez mezczyzny.
    Ja mam wszystko,mam kochanego męża,ale też nie mam dziecka.Obie z ową koleżanka bylysmy w ciazach równoległych ja ją straciłam a jej maluch rozwija się znakomicie.
    Ja wiem,że jeżeli nam się nie uda zajść w ciążę to będziemy adoptować.Wiadomo że aby adoptować trzeba mieć jakiś staż małżeński,stałe zarobki,własne mieszkanie.Ja póki co mam ostatnią z tych rzeczy. Ale wierzę w to,że kiedyś będziemy obie trzymały w ramionach nasze dzieci:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż zal myslec o tym co w naszym kraju jest ,ja po in vitro nie udało się nie chodziło tu o żadne przekonania my podeszliśmy z mężem do tego ,,jak Bóg da,, nie dał mamy syna adoptusia ,, kochamy go czekaliśmy na niego cale życie .Surogatki dla mnie to też anioły ja nie za wahałabym się żeby z takiej dobroci skorzystać niestety są to koszty większe niż in vitro tu nic na lepsze się nie zmieni w imię dobroci dzieci te dzieci sa krzywdzone ,ja sie tylko zastanawiam KTO TO WYMYŚLIŁ.Pozdrawiam .EWA

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wielki początek, czy mały koniec?

31.07. godzina 9.00 zostaliśmy wywołani przez nieznajomą Panią Doktor do gabinetu. Razem z Erykiem obdarzyliśmy siebie zmieszanym wzrokiem, bo to przecież nie nasz lekarz! Wchodzimy do pokoju, w którym ustawione są trzy, bardzo wygodne fotele. Wygodne aż do przesady. Tak jakby było to zaplanowane z góry. Wiecie, w razie złych diagnoz fotel minimalizuje lub opóźnia twoja reakcje i powstrzymuje atak łez i panki. Po prostu zatapiasz się w mięciutkim obiciu. Do nieskończonej błogości i całkowitemu relaksowi brakuje ci już tylko koca. Zdecydowanie przemyślana taktyka ! : ) Rozmowa zaczyna się niezręcznym poinformowaniem Doktorki o moich niecałkowitych możliwościach rozmowy w języku niemieckim. Od razu możesz zobaczyć jej grymas na twarzy i przewrót oczami, co sprawia, że pierwsze wrażenie jest spalone i z góry zakładam, że nie przypada mi ona jako lekarz. Gdzie jest Doktor z poprzedniej wizyty? Nie wiem... Doktorka informuje mnie, że angielski zna, więc część naszej rozmowy możemy tak pr...

Spokój

Przeprosił mnie za wszystko. Przeprosił, za każdą rzecz jaka powiedział, zrobił a która sprawiła, że cierpiałam. Poprosił o jeszcze jedną szanse na lepsze jutro. Powiedział, że każde z nas powinno dawać z siebie wszystko i że dość niedotrzymanych obietnic. Chce się starać. Są nowe postanowienia i wyznaczone granice, czy zadziała? Muszę w to wierzyć. Czy wiara nie czyni cuda? Nie chcę się wyprowadzać, nie chcę zaczynać od nowa, wiec jeśli tak to musi wyjść. Ma wady, tak jak i ja. Jak każdy człowiek. Sęk chyba w tym aby akceptować je na równi z zaletami bo jeśli nie, to jak przetrwać? Trzeba nauczyć się kochać wady drugiego człowieka bo sami nie jesteśmy idealni. Jasne, są rzeczy których nie da się przeskoczyć ale nie uważam, żeby jego, czy moje wady były na tyle wielkie aby kończyć to co łączy nas od dawna. Znów czuję wewnętrzny spokój. Mam nadzieję, że to były ostatnie negatywne wpisy dotyczące naszych relacji. Nie uważam oczywiście, że problemy się nie pojawią. Będą ale musimy być bar...

Pierwsze mysli z MRKH

Pierwsze mysli: "- Nie bede mogla poczuc kopania wlasnego dziecka w sobie. - Nikt nigdy sie ze mna nie zwiaze. - Jestem bezuzytecznym, chodzacym czlowiekiem! Nie kobieta, nie mezczyzna... Czyms co egzystuje bez prawa... Wybryk natury! - Nie bede mogla przezyc 9 miesiecy czujac wszystkiego, co czuje kobieta w ciazy.  - Nigdy nie bede lezala w szpitalu z wlasnym dzieckiem w ramionach. - Moj maz nigdy nie bedzie przy mnie w sali poorodowej, trzymajac mnie za reke, ze lzami w oczach... - Nigdy nie zobacze mojego meza glaskajacego i mowiacego do mojego brzuszka.. - Nie wyprawie "Baby Shower". - Nigdy nie przyjde do domu, trzymajac w reku male pudelko z malymi bucikami lub zdjeciem usg, ktore dalabym swojemu mezowi, wypowiadajac magiczne "jestem w ciazy"...'' - Nigdy... I tych "" nigdy " jest ogrom. Bardzo ciezko jest pozbyc sie tych mysli. To wymaga czasu, ktory dla kazdej z nas bedzie inny. Ja uwazam, ze to jest tro...